w biały sufit, wmawiając sobie, że nie widzi na nim krwi.

Quincy pragnął, żeby doznania Rainie były dobre, przyjemne. Oddychaj głęboko. Nie śpiesz się. Ale w chwilę później wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił. Jej ciało zmiękło, przylgnęło do niego. Przesunęła się pod nim. Potem znowu i znowu. - Spokojnie... - Proszę...! Teraz! Proszę! Pochylił głowę. Poddał się jej, kiedy mocniej przycisnęła go rękami. Koniec z opanowaniem. Koniec kłębowiska myśli w głowie. Jej krzyk. Jej ciało. Jej ufne spojrzenie. 208 Wykrzyknęła. Zdziwiona. Ekstatyczna. Przez chwilą cieszył się, patrząc na wyraz jej twarzy. Potem dłużej nie wytrzymał. Przyłączył się do niej, zagłębiając się w otchłani zmysłów. Potem Rainie zasnęła pierwsza. Quincy pomyślał, że też mógłby się zdrzemnąć, ale był za bardzo rozbudzony. Promienie słońca wpadały przez okno. Leżał na plecach. Rainie wsparła głowę na jego ramieniu i obejmowała go w pasie. Od czasu do czasu przesuwał palcem po nagiej krągłości jej ramienia i cieszył się, gdy przytulała się do niego jeszcze bardziej. Zachwycał się, patrząc, jak ona śpi. Ciemne włosy opadały w nieładzie na poduszkę. Różowe usta były rozchylone, Rainie sapała lekko. Pół kobieta, http://www.abc-budownictwa.com.pl/media/ - Nie myślę już o olimpiadzie - wyszeptała. - Co...?-mruknął. - Właśnie. - Odszukała bliznę na jego lewym ramieniu. Pocałowała ją. Potem niedużą zmarszczkę na ręce. Kolejną ponad obojczykiem. - Kto to zrobił? - Jim Beckett. - Zabiłeś go? - Zrobiła to jego była żona. - Już ją lubię. - Jej głowa przesuwała się w dół. Krótkimi pocałunkami obsypała jego klatkę piersiową, po czym przesunęła się na brzuch. Wtedy westchnął głęboko. Jej włosy łaskotały go, ale przyjemnie. Boże! Chyba chciała go wykończyć! - Quincy, ja nie chcę być jak moja matka - wyznała uroczyście.

któremu od ciągłego uśmiechania się musiały już zdrętwieć mięśnie policzkowe. – Do roboty, mały – mruknęła pod nosem i zabębniła niecierpliwie palcami. W przeciwieństwie do Charlesa Cunninghama, Rainie nigdy nie zamierzała zostać gliną. Po skończeniu liceum w Bakersville chciała tylko jak najszybciej uciec z tej krainy mleka. Od osiemnastu lat narastało w niej uczucie klaustrofobii, a poza tym nie miała żadnej rodziny, nikogo ani niczego, co trzymałoby ją w miasteczku. Wolność – tego potrzebowała. Koniec z Sprawdź aroganckiego męskiego świata. Złamał ich syna. Zniszczył ich rodzinę. Sandy nienawidziła go z całego serca. Uczucie to przeszyło jej ciało i równie szybko, jak się pojawiło, znikło. Nie miała już nic. Stała w swojej kuchni pusta, wyczerpana, chwiejąc się na nogach. I wtedy zobaczyła Becky, która obserwowała ją poważnymi niebieskimi oczami. – Mamo, nie daj, żeby złapał cię potwór – powiedziała. Odwróciła się i odeszła do salonu, gdzie dziadkowie oglądali telewizję. Sandy usiadła przy stole. – Wiem, że to dla was trudny okres – zaczął Avery. – Chryste Panie – jęknęła tylko. Shep westchnął ciężko, wstał i ukroił sobie trzeci kawałek szarlotki. – Pozwólcie – próbował opanować sytuację Avery – że wyjaśnię wam krok po kroku całą procedurę. Może wtedy lepiej zrozumiecie, co próbujemy zdziałać. Najbliższe pół roku lub