możliwe, że kłamała; może wiedziała o tym miejscu z własnych tajemniczych wypraw?

– Zawsze możesz na mnie liczyć, Montoya. – Rozłączył się tuż przed zjazdem z autostrady i podjechał pod stary szpital. Nie był duży. Ogrodzenie broniło dostępu do odrapanej budowli, w której niegdyś mieścił się szpital pod wezwaniem świętego Augustyna. Tabliczka ostrzegała, że nieupoważnieni mogą się liczyć z najwyższą karą przewidzianą prawem. Proszę bardzo. Bentz zignorował ostrzeżenia, przeszedł przez bramę, zeskoczył na żwirowany podjazd. Poczuł przejmujący ból w nodze – przypomnienie, że nadal nie jest w stu procentach sprawny. Ale szedł dalej, zbliżał się do zamkniętego szpitala. Z budynku została tylko skorupa z poobijanym tynkiem. Minął stertę gruzu, zajrzał w ziejącą dziurę po drzwiach. Wewnątrz z budynku pozostał sam szkielet. Pod jego stopami stękały zużyte deski, pod sufitem dostrzegł dowody bytności nietoperzy. Między deskami dostrzegł zardzewiałe rury i kable. Remont przerwano nieoczekiwanie. Z powodu recesji? Na zewnątrz zatrzymał się przy tablicy informującej, że powstanie tu centrum handlowe, ale minęła już wyznaczona data otwarcia i stało się jasne, że inwestor się wycofał, i tak ze szpitala pod wezwaniem świętego Augustyna została smutna ruina. Aparatem w telefonie zrobił kilka zdjęć – tabliczki, budynku, okolicy – zapisał je i wysłał Montoi, Żałował, że nie ma przy nim Hayesa. O wiele łatwiej byłoby korzystać z pomocy kolegów z Kalifornii, niż zawracać głowę Montoi w Nowym Orleanie. Ale na LAPD nie miał http://www.abc-psychoterapia.com.pl/media/ Pewnie sypiał z Jennifer, łamał wszystkie śluby, a potem i tak uzyskiwał odpuszczenie grzechów. – Zmarszczyła nos. – Nie jestem katoliczką ale chyba tak to działa? – Nie wiem. – Usiłował coś zapamiętać. – Jeszcze jakieś miejsca? – Tak, mały hotelik przy Figueroa, niedaleko uniwersytetu, ale nie pamiętam szczegółów. – Może powiedziała za dużo. Może powinna była trzymać język za zębami. ] tak nic nie przywróci Jennifer życia. Zaciskał usta w wąską kreskę. W jego oczach i głosie był chłód. Wieczny glina. Zimny. Daleki. Doświadczony. – Przypominasz sobie coś jeszcze? – Tylko to, że żałowała – powiedziała w przypływie szczerości. – Że cię skrzywdziła. Spojrzał na nią, jakby znowu się z nim drażniła. I trudno mu się dziwić. – Mówię poważnie, Rick. Była na siebie wściekła za, jak to nazywała, swoje przekleństwo – odruch, by odpychać od siebie wszystko, co dobre. Owszem, była

świrów. Co za bałagan. Montoya od rana uzupełniał robotę papierkową w sprawie o morderstwo. Poprzedniej nocy doszło do zabójstwa nad rzeką, niedaleko centrum konferencyjnego. Dzięki świadkom udało się zatrzymać sprawcę. Montoya właśnie kończył raport, gdy zadzwonił Ralph Lee z laboratorium. Choć był zawalony robotą, poświęcił sporo czasu na przebadanie zdjęć i aktu Sprawdź plan? Matko Boska! O1ivia nie wyobrażała sobie gorszej śmierci niż ta, która ją czeka; podczas prób wydostania się, w potokach zimnej wody, której jest coraz więcej i więcej, a ona kurczowo chwyta ostatnie hausty powietrza... Z bijącym szaleńczo sercem, zlana lodowatym potem, gorączkowo szukała wyjścia z pułapki. Przestań. Uspokój się. Nie panikuj. Właśnie tego chce, właśnie na to liczy. Oddychaj głęboko, policz do dziesięciu i myśl logicznie. Nad jej głową psychopatka coś przestawiała, uruchamiała swój plan. Olivia musi się spieszyć! Odetchnęła głęboko, zdusiła strach i usiłowała się opanować. Wiedziała, że morderczyni chce, by kamera zarejestrowała jej rozpacz, by Bentz był świadkiem rozpaczliwej walki o życie. Celem porywaczki jest nękanie Bentza: najpierw duchem Jennifer, teraz – powolną, bolesną śmiercią Olivii.