planów Matthew w kwestii pakowania manatków i powrotu do St

- Głupstwa gadasz, to strasznie skomplikowane. - Właściwie - odezwał się Matthew - znam pewien dobry chiński przepis. I wcale nie taki trudny. - Nie mamy woka - zauważyła Imogen. - Nie będzie potrzebny - odrzekł ją Matthew. - To jednogarnkowe danie. - Wstał i zaniósł swoje naczynia do zlewu. - Zrobię zakupy, wracając. - Przez ciebie mam poczucie winy - oświadczyła Karolina. - A jak będziesz miał zły dzień... - Jak będę miał zły dzień, to zmienię zdanie i zrobię makaron. - Fuj - wyrwało się Chloe. Matthew posłał jej uśmiech. - Nie bój nic, złotko. To będzie mój specjalny słodko-kwaśny, 61 prawie chiński kociołek. - Zerknął na jej siostry. - Kto nie lubi słodko-kwaśnego, niech powie od razu. Zakupy były samą przyjemnością. Między Cullensem a dwoma etnicznymi sklepikami przy Goodge Street znalazł wszystkie potrzebne składniki i na koniec wylądował w metrze z dwiema wielkimi torbami u stóp. http://www.agrolinia.org.pl/media/ - No tak. - Karolina znowu westchnęła; uparta córka znów odcięła jej kolejną drogę ucieczki. - Och, Flic, to wszystko jest dla mnie takie bolesne! I biedny Matthew zaczyna też mieć tego dość. - Przykro mi. - Nieprzycięta w porę grzywka musnęła brwi Flic i dziewczyna odrzuciła ją do tyłu ruchem głowy. - Naprawdę żal mi Matthew, ale znacznie bardziej ciebie. - Wzięła matkę pod rękę i poszły dalej, obok neogotyckiej kaplicy unitarian. - Jesteś moją matką. - Ścisnęła mocniej jej ramię. - Nic na to nie poradzę, że bardziej mi zależy na tobie niż na nim, to chyba naturalne? - Oczywiście. I Matthew pierwszy to rozumie. - Więc jak to się dzieje, że chociaż tak bardzo staramy się z nim dogadać, ciągle wynajduje nieistniejące problemy? - Wreszcie dotarły do sklepu z akcesoriami do przyjęć. - To właśnie cały czas

zapalić światło, ale w porę się powstrzymał: ewentualna iskra mogła wywołać eksplozję. - Flic! Imogen! Chloe! To ja, Matthew! Nawoływał je cały czas, penetrując szybko parter, sprawdzając każdy pokój po kolei. Starał się działać metodycznie, choć dym i ciemność nie pozwalały mu biec. Sprawdź - Żartujesz?! - wykrzyknęła Imogen. - Nie - odrzekła Karolina. - Nie ma mowy, rozumiesz? Wykluczone! - Też tak uważam - poparła ją Flic. Jechały przez Primrose Hill Road rangę roverem Karoliny, która wiozła je ze szkoły do domu. Chloe poszła do kina z rodziną Beatrice, więc Karolina uznała, że wykorzysta tę okazję do rozmowy ze starszymi córkami. - Ależ dlaczego, moje kochane? - Zmartwiła się ich reakcją, choć absolutnie nie była nią zaskoczona. - Bo my nie potrzebujemy terapii - odparła spokojnie Flic. - A jedyną osobą, która jej potrzebuje, jest Matthew. - Ale powiedziałyście, że zależy wam na poprawie stosunków.