ręku.

jak się oddala. - W końcu... - Co? - zapytał Nate. - Dane ma chociaż... coś do zrobienia. Może pomóc w schwytaniu zabójcy Sheili. Lathama, jeśli to naprawdę on. A my... no cóż, możemy tylko tu siedzieć i o niej myśleć. Dane stał kilka metrów od nich. Kelsey pomyślała 344 o pogodzie. Przestało już padać, niebo, zwykle błękitne, teraz przybrało szarą barwę. Ponurą. Jakby czytając w jej myślach, Nate zauważył: - Dzień stosowny do żałoby, prawda? - Uniósł szklankę, jakby pozdrawiał niebo. - Widzisz, Sheila? Nawet pogoda wie, że odeszłaś. - Odstawił szklankę. Wpatrywał się w piwo. - Dostaniemy tego sukinsyna - mruknął. - Możesz być tego pewna, Sheila. Złapiemy go. Dane wrócił i usiadł. Upił trochę piwa, odstawił szklankę i rozejrzał się. http://www.akcesoria-bhp.com.pl/media/ wszystko, czego dusza zapragnie. - Ciekawe, na co wampirowi cmentarz? Jacob zaczerwienił się. - Wiem, że w szkieletach nie ma krwi, ale... Ale oni tam przyjdą. RS 189 - Wampiry? Skinął głową. - Ktoś cię nieźle wrabia, mały. - Hej, ja... - Czujesz potrzebę przynależenia do jakiejś grupy, tak? No i fajnie. Prawie każdy czuje. Tylko że akurat nie tędy droga. Zastanów się, czego chce prawdziwy wampir? Krwi i niewolników, nic więcej. Dlatego trzymaj się od nich z daleka. Chłopak odwrócił wzrok.

biznesie? Mogłabyś zarobić fortunę swoim ciałem. Dokąd tak gnasz w tym deszczu? - Andy, muszę się wydostać z wyspy. Deszcz przechodził w prawdziwą nawałnicę. Musiała krzyczeć, żeby Latham ją usłyszał. 355 Sprawdź panie twardzielu. Kula przejdzie przez każdego. Zjaw się u mnie jeszcze raz, a strzelę ci w łeb. - Słuchaj, Andy - odparł Dane. - Nie wiem nawet, o co ci chodzi. - Ryby. Pieprzone ryby! Wywaliłeś je pod moimi drzwiami! 133 - Gówno prawda. - No to kto? Zza domu wyłonili się Larry i Nate. - Nie wiem, kto. Cholera wie, Latham, ale w tej okolicy nie wygrałbyś konkursu na najpopularniejszą osobę.