się, żeby odebrać inny telefon. Załatwił się, wziął prysznic, włożył ubranie. Postanowił, że

Doganiał ją. Doszła do platformy widokowej. Dysząc ciężko, zmusił się do jeszcze większego wysiłku. Zawahała się, stanęła przy platformie. Przez moment myślał, że czeka na niego. A potem zobaczył z przerażeniem, jak przekłada nogi przez barierkę. Boże, co ona wyprawia? Wiedział. Boże drogi, wiedział, co zrobi. Nie! Z sercem na ramieniu patrzył, jak stanęła na skraju urwiska, wysoko nad kipielą. Boże, nie, błagam. Zatrzymał się, patrzył przerażony. – Nierób tego! Odwróciła się przez ramię i posłała mu całusa. A potem spojrzała na ocean, uniosła ręce nad głowę, wyprostowana jak baletnica. Po chwili skoczyła, drobna postać mknąca w dół. Bentz patrzył, jak znika we wzburzonym morzu. Rozdział 29 Miał wrażenie, że znowu przeżywa śmierć Jennifer. Patrzył w morską kipiel. Zrobiło mu się niedobrze. Zacisnął dłonie na poręczy. Serce waliło mu jak oszalałe, w umyśle wirowały myśli. Dlaczego skoczyła? Dlaczego? Przeczesywał wzorkiem powierzchnię wody, szukał jej, wypatrywał skrawka bieli albo różu na gniewnym morzu. http://www.altrider.pl Posłuchaj, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Będę u ciebie za jakąś godzinę. – Ciekawe, dlaczego mam wrażenie, że to się wiąże z powrotem Bentza do miasta? Pewnie niepotrzebnie jej powiedział, że Rick zjawił się w Los Angeles, zwłaszcza że łączyła ich wspólna przeszłość, ale prawda prędzej czy później wyszłaby na jaw, a nim poznał i poślubił Jennifer, Bentz romansował z wieloma dziewczynami z wydziału. Hayes zdecydował, że najlepiej, jeśli Corrine dowie się tego od niego. Jedną lekcję wyciągnął z obu nieudanych małżeństw – najlepiej trzymać się prawdy. I o wiele lepiej osobiście przekazywać złe wieści, niż czekać, aż ktoś inny uświadomi jego kobietę. – Skojarzyłaś – zażartował. – Co dowodzi, że świetna z ciebie policjantka. – Jasne. Beze mnie nie daliby sobie rady w wydziale osób zaginionych. – Podchwyciła jego żartobliwy ton. – Nie łudź się, że słodkie słówka sprawią, że ci daruję spóźnienie. – Nawet nie śmiałbym.

skóry z ust policzków. – Nie! – Powtórzyła, ale porywaczka nie zwracając na nią uwagi, pobiegła na górę po metalowych schodkach. Boże, Boże, Boże! – Nie rób tego! – zawołała za nią. Kobieta zawahała się na szczycie schodów. Czyżby słyszała jej błagania? Czyżby miała jej wysłuchać? Sprawdź – Dobra, więc mów. Co chcesz wiedzieć i dlaczego? Pakowała książki do wiekowego volkswagena, a Bentz opowiadał. Słońce zachodziło za budynkiem, z którego wyszła grupa dzieciaków, a on mówił wszystko, pominął tylko jeden szczegół – że wydaje mu się, że widział nieżyjącą żonę. Tally milczała zaszokowana, gdy pokazał jej zdjęcia i pomazany akt zgonu. – Na miłość boską. – Z, niedowierzaniem kręciła głową i przyglądała się fotografii, na której Jennifer wsiada do samochodu. – To... To nie może być ona – stwierdziła niepewnie i spojrzała na Bentza. Szukała potwierdzenia. – Oboje to wiemy. Byliśmy tam... Na pogrzebie. Leżała w trumnie. – Dłoń ze zdjęciem zadrżała. Tally ciężko oparła się o samochód. – To po prostu niemożliwe. – Ale mówiła to niemal szeptem. Odchrząknęła, wyprostowała się, wzięła w garść. – Ta kobieta na zdjęciach to... to sobowtór. – Na to wygląda.