- O, tak. Już widzę się u Almacków z rozpuszczonymi włosami. Pomyśleliby, że kompletnie zdziczałam. Sinclair odgarnął długie sploty i pocałował ją w kark. - Więc chodź tak po domu. Ja przecież wiem, że jesteś dzikuską. Victoria parsknęła śmiechem i poklepała męża po policzku. - Całkiem oszalałeś. Kamerdyner już stał na swoim posterunku w drzwiach jadalni. Lewe oko miał podbite i spuchnięte, ale wyraz twarzy niemal wesoły. - Dobry wieczór, Milo. Wszystko w porządku? - Tak, lady Althorpe. - A jak Roman? - zainteresował się Sinclair. - Musiałby pan jego spytać, milordzie. - Wargi służącego lekko drgnęły. - Okazał się... ustępliwym człowiekiem. Zgodnie z pańskim życzeniem, już nie będzie między nami żadnych nieporozumień. - Cieszę się, że to słyszę. Gdy mąż podsunął jej krzesło, Victoria musnęła ustami jego policzek. - Myślę, że jesteś w stanie dokonać wszystkiego, http://www.annakmita.pl wyjawić, że jego młodszy brat jest kimś więcej niż rozpustnikiem i hulaką. Listowne odpowiedzi Sinclaira też nie zawierały żadnych tajemnic. - Dlaczego przebywałeś w Europie, a zwłaszcza w Paryżu, w tak niebezpiecznych czasach? Co cię tam trzymało, Sinclairze? Przejawiała tak szczere zainteresowanie, że podobnie jak wcześniej Milo miał ochotę wszystko jej opowiedzieć. Lecz strach o jej życie okazał się silniejszy. - Dobrze się bawiłem. Zakłady, gra w karty, picie, kobiety. Dniami i nocami. Francuska arystokracja i większość oficerów nic sobie nie robiła z nowych porządków zaprowadzonych przez Bonapartego.
– Wracając do Barbary. W czym ona może brać udział? Masz jakieś podejrzenia, prawda? Odpowiedziało jej milczenie. – Sebastianie, zasługuję na to, żeby wiedzieć. – Tu nie chodzi o zasługi, tylko o to, co zrobisz z tą informacją. – Nie masz do mnie zaufania. Sprawdź biały kłaczek gazy, odgarnął za ucho pasmo włosów. - Tusz wcale się nie rozmazał. Masz może szminkę? - Niestety. W ogóle nie mam torebki. Wyglądam blado, prawda? Federico uśmiechnął się, by dodać jej otuchy. - Zapewniam cię, że nie. Pytałem o pomadkę, bo odciągnęłaby uwagę od bandaża na czole. - Jest aż tak źle? - Nie. Powiem ci, że... - Przesunął koniuszkiem palca po brzegu białej gazy. - Jak na kobietę, której przed chwilą założono szwy, wyglądasz rewelacyjnie. Federico mówił szczerze. Większość kobiet na jej miejscu byłaby załamana, słysząc, że czeka na nich gromada reporterów,