Krystian otworzył szeroko swoje małe, niebieskie oczka, nie wierząc w to, co się przed chwilą stało. Jego najlepszy przyjaciel go pocałował…! - Kocham cię – powiedział Karol na odchodnym, odwracając się na pięcie i czym prędzej znikając z mieszkania chłopaka, zostawiając go z mętlikiem w głowie. Minęły dwa dni. Krystian przez ten czas nie widział się ze swoim przyjacielem. Ten wydawał się po prostu zapaść pod ziemię. Nie było go w domu, nie odbierał telefonów… No, po prostu zniknął! Przez to wszystko blondyn zaczął wyładowywać swoją frustrację w telefonach do księcia. Nie miał już, z kim porozmawiać. Zawsze wszystko mówił Karolowi, dlatego właśnie czuł się przytłoczony tym wyznaniem. Dla Krystiana Karol był jedynie przyjacielem. Nikim więcej. Nie mógł zostać jego księciem, bo nie łączyły ich takie relacje. No i co tu dużo mówić, książę musi być przystojny. Ale mimo wszystko blondynowi było żal przyjaciela. Bo przecież najlepiej wiedział jak nieprzyjemna jest nieodwzajemniona miłość. Książę także go nie kochał, ale były jakieś szanse, że zrobi to w najbliższej przyszłości. Przynajmniej tak uważał Krystian. A Karol… Cóż. Blondyn nigdy nie będzie w stanie traktować go inaczej niż przyjaciela z dzieciństwa. - No i tak to wygląda – zakończył opowiadanie swojej dramatycznej historii. Marta spojrzała na niego, ukrywając rozbawienie. Co mogła poradzić na to, że miłość http://www.apcs.pl - Owszem, jest coś, co mogłabyś dla mnie zrobić. - Co takiego? - objęła go za szyję i przyciągnęła ku sobie. - Po śmierci dziadka zostałem opiekunem mojej młodej kuzynki, sieroty, która buntowała się przeciw mnie, bo krewni nie zadbali należycie o jej edukację. Kiedy próbowałem ją okiełznać, uciekła. - Michaił odsunął od siebie Evę i wstał, żeby wyrzucić niedopałek cygara. - Nie wiem, gdzie się teraz podziewa. - Eva śledziła każdy jego ruch. - Pewnie ma kłopoty. Zabrała ze sobą niewiele pieniędzy, a młodość i uroda mogły uczynić ją łatwą zdobyczą. Eva drgnęła, słysząc słowa „młodość i uroda”. Ten objaw zazdrości rozbawił go, lecz skoro potrzebował jej pomocy, odpowiedział na niego uspokajającym spojrzeniem. - Nie przejmowałbym się specjalnie losem Rebecki. Bardziej mnie jednak obchodzi to, że nabrała paskudnego zwyczaju opowiadania o mnie wierutnych kłamstw. - Naprawdę?
delikatny. A tak się starał, żeby... Nie. Tylko nie to! Ten jej ufny wzrok. Niewinny uśmiech. Nieśmiałe pocałunki. Prośba, żeby potraktował ją ostrożnie. I własna, instynktowna czułość, jakby jego ciało znało prawdę, niedostępną zblazowanemu umysłowi. Dziewica! O Chryste! . Upuścił szlafrok, jakby go parzył. Wszystko przez ten przeklęty kondom! Niczego nie Sprawdź widelec, ukroił trochę mięsa i sera i podał jej. Becky przyjęła poczęstunek. Co prawda bawiło go, gdy ją karmił, lecz zaczął się trochę niecierpliwić. Im szybciej jadła, tym większą miał ochotę znaleźć się razem z nią w łóżku. Po damach z towarzystwa, z ich fochami i afektacją, naturalność Becky oczarowała go. Patrzył, jak chciwie je, i miał nadzieję, że pod innym względem też okaże taki apetyt. Skończyła posiłek i zagłębiła się w fotelu, wzdychając z satysfakcją. - Lepiej ci teraz? - spojrzał na nią rozbawiony. - Och, wspaniale. Zawsze będę ci wdzięczna. Nie odpowiedział, tylko powiódł wierzchem dłoni po jej twarzy. - Wreszcie przestałaś być taka blada. Nie zaprotestowała, gdy ją dotykał. Przeciwnie, przytuliła policzek do jego ręki. Nie chciał jej jednak ponaglać. - Dlaczego uważasz, że jesteś w czepku urodzona?