oczywista i przykra prawda była taka, że nigdy jej nie przeszło na punkcie Nevady.

- Zajme sie tym. - Zaraz, zaraz. Nie jestem pewny... - Do wieczora bedzie martwa. - Nie, to zbyt ryzykowne. Nie mo¿e umrzec tego samego dnia, co jej ojciec. - Nie przejmuj sie. To bedzie wygladało na wypadek. Przecie¿ własnie tego chciałes, prawda? To był twój pieprzony pomysł. - Nie. A teraz słuchaj. Zaczekaj kilka dni. A¿ wszystko ucichnie. I nie dzwon do mnie na te komórke. Słyszysz? Wynajałem cie, ¿ebys wykonał dla mnie robote i dostaniesz swoja forse, ale to ciagle ja decyduje co i jak. - Akurat. - Ostrzegam cie... Zasmiał sie i siegnał do kieszeni po papierosy. - Spokojnie, amigo, to twój szczesliwy dzien. - Odło¿ył słuchawke i ruszył do swojego jeepa. Wsiadł i przekrecił kluczyk w stacyjce. Tak, załatwienie Conrada Amhursta było tylko łatwym srodkiem do celu. 415 http://www.aqua-slim.pl/media/ kupuje tego. Cały plan byłby zbyt ryzykowny. Łatwo mo¿na byłoby trafic na niewłasciwy samochód. - Na przykład na cie¿arówke Biggsa. - Chyba ¿e wychodzimy z błednego zało¿enia. Mo¿e ofiara miał byc Biggs - zastanawiał sie Paterno. - Ktos zadał sobie wiele trudu, ¿eby Biggs nigdy sienie obudził, podczas gdy Marla Cahill ze szpitala spokojnie wróciła do domu. Wiec mo¿e to wcale nie o nia chodziło. - Tyle tylko, ¿e Biggs jest czysty jak dziewica, pamietasz? Prawdziwy harcerzyk. - W przeciwienstwie do wszystkich członków rodziny Cahill. - Paterno rytmicznie ¿uł swoja stara gume. Do diabła, ta sprawa doprowadzi go do szalenstwa. - Chyba musimy

rozgrywajaca sie na jego oczach. Ale co własciwie widział? Co sprawiło, ¿e tak mocno zacisnał zeby? Nagle Marla postanowiła, ¿e musi zobaczyc swoja twarz. Czy chodzi o to, co kiedys wydarzyło sie miedzy nimi, czy o jej powierzchownosc zmieniona na skutek wypadku? Odwróciła wzrok, przeklinajac W duchu własna głupote. Sprawdź - Była tu, do diabła. Ty tu nie byłas - powiedział dr¿acym ze złosci głosem, gniew zaczerwienił jego twarz. - Jestes intruzem, niczym wiecej. Jak zawsze. Ty te¿. Nikt was tu nie prosił. - Wskazał na parapet, na którym stały zdjecia Marli, Aleksa i Cissy. Koło nich stał oprawiony w złocona ramke portret Jamesa zrobiony wkrótce po urodzeniu. - To jest Marla i jej rodzina. - Tak, tato, wiem, przyjechałam tu z Nickiem, bo on mógł mnie tu przywiezc i … - I pomyslałas sobie, ¿e poniewa¿ stoje ju¿ jedna noga w grobie, mo¿esz tu przyjsc i puszczac mi dym w oczy. - Patrzył na nia z pogarda, a Marle nagle przeszedł lodowaty dreszcz. Przypomniała sobie, ¿e w przeszłosci ten człowiek nieraz