- Teraz, kiedy wpuściłaś Mary do środka, znajdujesz się w jeszcze

wyczekująco. Od otwartego okna powiał wiatr, odrzucił jej włosy do tyłu, obnażył szyję i dekolt, cieniuteńka, przejrzysta szata zsunęła się niżej. Mary zerwała z szyi srebrny krzyżyk. Jeremy starał się obudzić, powstrzymać ją, lecz nie mógł, cień nieubłaganie się zbliżał, aż ogarnął ją,zaś ona odchyliła głowę do tyłu, na jej twarzy odmalowała się ekstaza. - Nie! - krzyknął Jeremy z całych sił i ten krzyk obudził go. Telewizor nie działał. Mary dalej leżała na łóżku. Było chłodno, skądś ciągnął ziąb, jakby pootwierano okna, lecz w szpitalu w ogóle nie otwierano okien, cały czas działała klimatyzacja. Nagle Jeremy spostrzegł, że drzwi do izolatki są uchylone. Z powrotem przeniósł wzrok na Mary. Nadal leżała na wznak z otwartymi oczami, wpatrując się przed siebie, lecz coś się zmieniło. Uśmiechała się. Wstał, podszedł do łóżka, wziął ją za rękę. Nie reagowała, uśmiechała się tylko. - Już dobrze, nic się nie dzieje - zapewnił. RS 114 W tym momencie dostrzegł jej srebrny krzyżyk leżący daleko w http://www.aranzacja-wnetrz.org.pl Jeremy odwrócił się, wiedząc, że powinien czym prędzej uciekać, lecz potknął się i zachwiał. Ktoś szedł w jego kierunku. Jeremy krzyknął i RS 52 podniósł ręce w geście poddania, gdyż w tym momencie kompletnie nie był zdolny, by się bić, ledwie stał na nogach. Stój dalej, zakomenderował umysł, lecz ciało poddało się i kolana ugięły się pod Jeremym. Nancy szczęśliwie natrafiła na ścieżkę w lesie, a potem znalazła kępę drzew, która przynajmniej trochę zasłaniała je przed podmuchami zimnego wiatru i tam posadziła Mary, która nie mogła już iść dalej, gdyż poobijała sobie i poraniła bose stopy, praktycznie należałoby ją nieść. Dopiero gdy usiadły, do Nancy dotarło, co to za odgłos dobiega ją z dali od jakiegoś

- Poproszę o wodę. Zdziwiła się, słysząc własny głos. Spokojny, grzeczny. - A może colę albo oranżadę? Niestety, niemarkowa. Za te rejsy nie dostaję tyle, żeby częstować turystów czymś lepszym. Poza tym, w takim upale, Sprawdź się wychylić zza placów Jeremy'ego. - Co to jest? - spytała podejrzliwie, ściągając brwi. - Antidotum - warknęła Jessica. - Mów, o który cmentarz chodzi. Otrzymawszy tę informację, wydała kilka poleceń - najważniejsze brzmiało, by Mary pozostawała wyłącznie w jednym miejscu i nie ruszała się z niego pod żadnym pozorem - i wybiegła. Bryan starał się jak najdłużej nie ujawniać swojej obecności. Chociaż ulica przy cmentarzu była jasno oświetlona, by odstraszyć potencjalny element przestępczy, rozłożyste dęby, obrośnięte zwieszającym się mchem luizjańskim, rzucały cień, w którym można było się ukryć. W dodatku niedługo po przybyciu Bryana parę latarń tajemniczo zgasło. Widział jakiś ukradkowy ruch przy bramie cmentarnej, słyszał szepty, a w pewnym momencie nawet śmiech. Potrząsnął głową, w duchu