Co?

świętować. Drżę z niecierpliwości, oczekiwanie przeszywa mnie dreszczem. To było długie czekanie, ale było warto, o tak. Rację miał ten, kto powiedział, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. O, tak. Dopijam martini, rozkoszuję się ostatnią kropelką. Do dna! Odstawiam kieliszek i biorę się do pracy. Muszę zadzwonić, zanim wyjdę, a potem... Och, potem... Zabawa dopiero się zaczyna. Ramona Salazar. To nazwisko nic Bentzowi nie mówiło, nic a nic. Wspierając się na lasce, z bólem w kolanie, pokonał niewielką odległość między budą z kanapkami a motelem. Miał na nogach nowe buty kupione w Marina del Rey. Jak wszystko inne w tym zakątku świata, mokasyny były nieprzyzwoicie drogie. Jeśli będzie tu dłużej, pójdzie z torbami, usiłując się przekonać, czyjego eks żyje, czy nie. Dobrze chociaż, że na początek ma nazwisko, jakiś trop, nieważne, że bardzo nikły. Przez całe popołudnie siedział w pokoju, uwięziony między laptopem a telewizorem, i chłonął wszystko o morderstwie Shany Mcintyre. Na ekranie mignęła mu twarz jej bogatego męża. Zapamiętał go sobie – mężowie zawsze zajmują pierwsze miejsce na liście podejrzanych. Ale praca detektywa to coś więcej niż gapienie się w telewizor czy wyszukiwanie Lelanda McIntyre’a w Google. Powoli ogarniała go frustracja. Nie znosił uczucia, że ma związane ręce, jak teraz. Telefon Montoi dał mu kolejny punkt zaczepienia. http://www.auto-miarka.net.pl Wejście do galerii sprzedającej sztukę współczesną ocieniała wielka markiza. Lokal, jak się wydawało, był pusty. Pokonał schody prowadzące na antresolę, gdzie wystawiano dzieła lokalnych artystów – obrazy, mozaiki, gobeliny. Fortuna Esperanzo stała na drabinie w rogu i poprawiała reflektor skierowany na wielkie, nieoprawione płótno. Czarne śmiałe smugi na pomarańczowoczerwonym tle. Obraz nazywał się po prostu Wściekłość. – Niezły – stwierdził Bentz ironicznie. Zaskoczona Fortuna upuściła żarówkę, która rozprysła się na kawałki. – Cholera! – Gniewnie spoglądała na niego z drabiny, mierzyła go spojrzeniem ciemnych oczu spod perfekcyjnie wydepilowanych, cienkich brwi. Różowe usta skrzywiły się z niesmakiem. – Wiesz, Bentz, myślałam, że pojąłeś aluzję, kiedy do ciebie nie oddzwoniłam. – Powoli zeszła z drabiny, stanęła na podłodze, uważnie omijając odłamki żarówki. – Czego chcesz, do cholery?

– Idiotka – mruknęła Lucy pod nosem. Chociaż musiała przyznać, że przerażenie na twarzy siostry wyglądało bardzo autentycznie. No pewnie. W końcu Laney studiowała aktorstwo. Ba, dostała nawet stypendium! I już występowała w kilku reklamach! Laney umiała odgrywać różne emocje, a jej znajomi ze studiów znają się na odpowiedniej charakteryzacji. I na fotografii. Mimo to Lucy była przerażona. Sprawdź – Nadal zarejestrowany na jej nazwisko. – Masz adres? – Tak, ten sam, gdzie mieszkała za życia. Samochód pewnie sprzedano, ale nowy właściciel go nie przerejestrował. – Ciekawe dlaczego. – No właśnie. Może ktoś zrobił to celowo, a może jeździ nim po prostu ktoś z jej rodziny. – Sprawdzę. – Dobrze. Mam też coś o kilku astrologach imieniem Phyllis, ale nic konkretnego. Phyllis Manabi czyta tarota na Long Beach. – Montoya zmrużył oczy. – Mniej więcej piętnaście lat temu w Hollywood działała też Phyllis Terrapin. Wyjechała do Tucson, wyszła za mąż i już nie praktykuje. Jasne. – Nie powinieneś też mieć kłopotów z odszukaniem Alana Graya. Nadal jest grubą rybą