– Nie. Czytałam w gazecie. – Rainie potrząsnęła głową. – Dobra. Odwagi. Nadstawiaj

więc jeśli Bethie poprosiła jakąś pielęgniarkę, żeby go odnalazła... Telefon nie chciał umilknąć. Quincy przemógł się i ruszył w jego stronę. Minutę później odłożył słuchawkę. Tak jak się obawiał, rozmowa była okropna. I tak jak się spodziewał, krótka i konkretna. Gdyby zechciał przyjechać do szpitala. Odłączą aparaturę, kroplówkę. Koniec może nastąpić bardzo szybko albo bardzo powoli. Nigdy nie wiadomo. Zaczął się pakować. Kiedy na torbie zauważył białą pianę, zdał sobie sprawę, że nie dokończył golenia. Wrócił do umywalki. Musiał jeszcze zadzwonić w kilka miejsc. Telefony do Quantico były łatwe. Za to ostatnia, rozmowa z Rainie, wydawała się przerastać jego możliwości. W sprawach zawodowych Quincy był ekspertem, ale w życiu prywatnym musiał się jeszcze wiele nauczyć. Wiedział, że jest potrzebny w Bakersville. Sytuacja szybko się zmieniała, a w przypadku inteligentnego zbrodniarza sprawy zazwyczaj pogarszały się, zanim mogły przybrać lepszy obrót. Quincy złapał się na tym, że myśli o Jimie Becketcie i innej młodej, pięknej policjantce, dla której próba powstrzymania seryjnego mordercy skończyła się tragicznie. O Boże, miał nadzieję, że tutaj do tego nie dojdzie. Rainie potrzebowała go. Była silna, ale są wydarzenia, przez które żaden człowiek nie powinien przechodzić samotnie. Ostatniej nocy, zanim znowu go zaatakowała, zauważył ból w jej oczach. Jeszcze chwila, a runąłby ostatni mur. Może zdołałaby całkowicie się otworzyć. Chciał być przy niej w tym momencie. Nawiązało się między nimi coś wyjątkowego. Bóg http://www.badaniagier.pl Podniósł strzelbę jej matki. – Żeby trzymać broń w pudełku po butach w szafie! Nie utrudniłaś mi zbytnio zadania. Rainie nie spuszczała wzroku z beretty. – Jakim cudem? Niedawno ją czyściłam i ładowałam... – Iglica. Spiłowałem ją trochę, żeby nie mogła uderzyć w spłonkę. Tamtej nocy, kiedy się obudziłaś. Ale zdążyłem się wymknąć. – Podniósł strzelbę, żeby mogła ją lepiej widzieć. – Zdjęłaś iglicę. Wiem, sprawdzałem. Zbyt oczywiste... ja ci to mówię. Nigdy nie rób dużo, Lorraine, jeśli wystarczy tylko trochę. Wielkie oszustwa rzucają długie cienie. – Na twoim miejscu nie szlifowałabym jeszcze mowy na własną cześć – rzuciła Rainie. Wypuściła berettę z rąk i cofnęła się. Chciała dać sobie więcej czasu na następny ruch. Kabura przy kostce. Ostatnie dni dwudziestka dwójka przeleżała ukryta w bagażniku policyjnego wozu. Niemożliwe, żeby drań dostał się i tam. – Tym razem nie sprawiłeś się zbyt dobrze. Czysty strzał w czoło Melissy Avalon...

– W okrągłej pieczarze pod szczytem wzgórza leży kula? – upewnił się Mitrofaniusz. – Co za kula? Sergiusz Nikołajewicz westchnął boleśnie. – No, przecież ja już. Z góry. Przebiła sklepienie. Kiedy Wasilisk. Meteoryt. Spadł, przebił, zapalił sosnę. Nocą daleko widać. No to zobaczył. – Kto, święty Wasilisk? – Archijerej otarł czoło. – Czekaj pan. Chce pan powiedzieć, że Sprawdź Kanaanu, lecz nie od jego strony zamieszkanej, ale od bezludnej. Pielgrzymi przybywający do Nowego Araratu mieli zwyczaj klękać nad wodą i nabożnie przyglądać się wysepce, gdzie przemieszkiwali, modląc się za całą ludzkość, święci pokutnicy. Ale o Pustelni Wasiliskowej, a także o jej legendarnym założycielu, opowiemy, jak obiecaliśmy, dokładniej. * * * Dawno, dawno temu, przed sześciuset, a może i ośmiuset laty (w szczegółach chronologii Żywot świętego Wasiliska nieco się plącze), przedzierał się przez dziewicze lasy pewien anachoreta, o którym wiadomo na pewno tylko to, że zwano go Wasiliskiem, że lat już liczył sobie niemało, życie przeżył trudne, a w początkach swoich jakoś wyjątkowo grzeszne, ale u schyłku opromienione światłem prawdziwej skruchy i żądzy zbawienia. Dla odkupienia poprzednich, występnie przeżytych lat mnich złożył ślub, że obejdzie całą ziemię i nie zatrzyma się, aż znajdzie miejsce, gdzie będzie mógł najlepiej służyć Panu. Niekiedy, w