– Do roboty, mały – mruknęła pod nosem i zabębniła niecierpliwie palcami.

Nie był zadowolony z przeprowadzonej operacji. Dziesięć minut później odjechał z piskiem opon swoim kabrioletem marki Jaguar. Wtedy chwyciła telefon. - Wiem, że miałam nie dzwonić - powiedziała pośpiesznie - ale dłużej tego nie zniosę. Nie masz pojęcia, co się porobiło. Musimy się spotkać. Proszę, kochanie! Błagam...! - Uspokój się, odetchnij głęboko. Wszystko będzie dobrze. - Wcale nie! Nie będzie dobrze! - wrzasnęła, a po chwili zalała się łzami. Bolały ją żebra. Na pewno miała sińce na udach. Kto by pomyślał, że pozornie spokojny mężczyzna może być taki brutalny?! - Czuję się taka samotna... - szlochała. - Męczę się już tyle czasu, a teraz nie mogę liczyć nawet na ciebie. Nie mogę dłużej tak żyć! - Wiem, kochanie. Wiem, że jest ci ciężko. - W przeciwieństwie do niej on mówił opanowanym głosem, był spokojny i delikatny. Słuchała każdego dźwięku, pragnąc, by to ją uspokoiło. Przytulała słuchawkę do policzka. Kochała dźwięk jego głosu. Kiedyś Mandy powiedziała coś o jego oczach. Że jego wzrok po prostu przyciąga. Ale dla Mary, która mogła go widywać 198 tylko od czasu do czasu, najważniejszy był jego głos. Potrafił zrozumieć jej cierpienie, chociaż dzieliły ich setki kilometrów. W środku nocy szeptał przez http://www.beton-dekoracyjny.biz.pl/media/ odwzajemniła się wrogim spojrzeniem. Ta kobieta nie rozumiała jej prośby. Nie była przecież matką. – Możemy udowodnić, że Danny nie zastrzelił panny Avalon – powiedziała raptownie Rainie. – Tor pocisku wskazuje, iż zrobił to ktoś inny, nie Danny. – Och, dzięki Bogu. – Sandy opadła na oparcie metalowego krzesła. Po raz pierwszy od trzech dni poczuła coś na kształt ulgi. – Więc był tam ten człowiek w czerni. To on strzelał, a Danny jest tylko zdezorientowany i wstrząśnięty tym, co zobaczył. Nie możecie teraz oddalić zarzutów? – Pani O’Grady – wtrącił się spokojnie Quincy. – Są pewne rzeczy, o których musi się pani dowiedzieć. Przypuszczam, że też nie dają pani spokoju, inaczej nie doszłoby do naszej dzisiejszej rozmowy. – Nie wiadomo, czy Danny nie zabił Sally i Alice – dorzuciła bez ogródek Rainie. – Ale ten mężczyzna, człowiek w czerni...

- Cały miesiąc jeździła z popsutym pasem? - Na to wygląda. - Dlaczego nikt jej nie zgarnął? Myślałem, że w tym stanie obowiązuje jakieś prawo dotyczące pasów bezpieczeństwa! Rainie nie zareagowała na ten wybuch. - Co się stało z tym pasem? W jaki sposób się popsuł? Sprawdź wzruszyła ramionami. - Jej ciało mogło jeszcze żyć, ale mózg... - Więc był bezpieczny. - Sądzę, że właściwie wszystko poszło po jego myśli. - A co z mamą? Rozumiem, że Mandy dała się zbałamucić, ale mama? Mama była inna. - Pomyśl o okolicznościach - odparowała Rainie. - Bethie pochowała swoją starszą córkę. Czuła się samotna, ze wszystkich sił starała się jakoś 125 pozbierać. Potem zjawił się Tristan Shandling, mężczyzna, który od miesięcy spotykał się z twoją siostrą. Pomyśl tylko, ile informacji na temat twojej matki mógł przez ten czas wyciągnąć od Mandy. Dowiedział się, jaką muzykę lubiła najbardziej, poznał jej ulubione potrawy i stroje. Dowiedział się, co lubiła, a czego nie. To całkiem proste równanie. Z jednej strony bezbronna,