domu przed włamywaczem, no ale trudno.

RS 51 w stronę tulących się do siebie przyjaciółek. Nancy czym prędzej okryła nią nagie ramiona Mary. - Uciekajcie! - ponaglił. - Dokąd? - jęknęła Nancy. Ale on nie słuchał, już biegł na oślep do lasu, podobnie zresztą czynili inni, którzy również wypadali na zewnątrz z obłędem w oczach. - Nie możemy tu zostać - zakomenderowała Nancy i pociągnęła przyjaciółkę w stronę drzew, między którymi wisiała gęsta mgła. - Jeremy - wyszeptała Mary. Mocno pobladła, szczękała zębami, stała niczym skamieniała, wyraźnie była w szoku. Nancy równie dobrze mogłaby ciągnąć głaz. Dobiegł je jakiś nowy odgłos, lecz żadna nie zwróciła na niego uwagi. - Chodź, no proszę cię, chodź - błagała Nancy, a Mary wreszcie otrząsnęła się na tyle, że dała się zaprowadzić w stronę lasu. Jeremy'emu wróciła przytomność, lecz z nią pojawił się rozsadzający ból głowy. Gdzieś obok toczyła się jakaś walka, Jeremy jednak nawet nie mógł otworzyć oczu, by sprawdzić, co się dzieje, słyszał tylko odgłosy jakiegoś zdeterminowanego zmagania. Kiedy coś upadło obok niego, zmusił się do otwarcia oczu i ujrzał dwóch ludzi rzucających się na siebie. http://www.blatygranitowe.org.pl/media/ okazało się, że jestem ostatnią osobą, która ją widziała... Kelsey zwróciła uwagę na to zawieszenie głosu. To tak, jakby chciał powiedzieć: widziałem żywą. - Z tym, że nie jestem - dodał, patrząc na nią ze złością. - Chodzi o to, że sprawę z Sheilą też spieprzyłem. Nie musisz wszędzie za mną chodzić i się narażać. Sam chcę ustalić, co się z nią stało. Ani twoje pieniądze, ani naciski nie są potrzebne. Chcę tylko, żebyś się trzymała od tego z daleka, rozumiesz? - Jesteś przekonany, że Sheilę zabił krawaciarz - stwierdziła Kelsey. - To facet, który dusi prostytutki, a ja nie jestem prostytutką.

Howlett. - Na zewnątrz warują dziennikarze - ostrzegł. - Dzięki. Sean wyprostował się i poszedł stawić czoła przeciwnikom. Modląc się, by tym razem znowu nie przyszła za późno i by Nancy z Jeremym wzięli sobie do serca jej ostrzeżenia, Jessica dopadła drzwi Sprawdź - Musimy się rozdzielić, bo nikt do nas nie podejdzie, gdy będziemy się trzymać razem jak trzej muszkieterowie - poparła ją Mary. - Nie, nie powinniśmy się rozdzielać - zaoponował zaniepokojony Jeremy. - Bez nas będziesz miał większe szanse. - Mary zaśmiała się. - Chyba wpadłeś w oko naszej gospodyni. Z kolei Jeremy mógłby przysiąc, że kobieta oceniła go w jednej chwili i pozostała kompletnie niewzruszona, gdyż uznała go za zbyt młodego i niedoświadczonego. Rozejrzał się, szukając wzrokiem brunetki w masce i czarnej skórze. Swobodnie kręciła się po sali, zagadywała RS 37 barmana, witała nowych gości, a mimo to cały czas zdawała się czekać w