wysoko na cyplu — Tempera była pewna, że jest to St.

się ani razu i prawie nie patrzyła w jego stronę. On sam, jak powiedział Sylwii, miał duże trudności z przyjęciem do wiadomości tego, co spotkało Izabelę, zwłaszcza w świetle swoich porannych przeżyć. Wydawało się jednak, że Sylwia nic nie wie - przynajmniej rozmawiała z nim tak, jakby nie wiedziała - o tym, co działo się w domu zaledwie kilka godzin wcześniej. Wzdragał się przed tym pytaniem, ale musiał je zadać: - Gdzie jest Imogen? - Na górze - wyjaśniła Sylwia. - Jest zbyt przygnębiona, by zejść. - Doktor Lucas ją widział? - Nie chciała. Będziemy musieli mieć ją na oku. Matthew znów zerknął na Flic, spodziewając się, że dziewczyna coś jeszcze powie, ale nadal była rozkojarzona, wyraźnie pod wpływem szoku. To akurat rozumiał aż za dobrze. A jednak pewna myśl uparcie nie dawała mu spokoju: dziwne, że po tym wszystkim, co wydarzyło się rano, Izabela zapragnęła akurat wybrać się po buty. Mało że dziwne. Niemożliwe. To zaś znaczyło, oczywiście, że Flic skłamała. Niby nic nowego, ale czemu właśnie na temat Izabeli i butów? Nie miał pojęcia. http://www.chatkapuchatka.edu.pl - Nie wiem. - To może być bardzo trudne dla Imogen. Na pewno okażą jej delikatność, ale... - Muszę cię o coś zapytać - powiedział Sylwia. - W zaufaniu. - Oczywiście. Tylko między nami. - Czy uwierzyłaś Flic? - Sama nie wiem. A ty? - Proszę cię... Daj spokój tym terapeutycznym gierkom. Nie jestem twoją pacjentką. Wiem, że wiadomo ci o innych oskarżeniach pod jego adresem z ostatniego roku. - Nic z tego rodzaju. - Tak, tak. Wiesz, ja po prostu nie mogę uwierzyć, żeby Matthew... W końcu poznałam go dość dobrze.

Z daleka dostrzegł dach amfiteatru. Przypomniał sobie wcześniejsze słowa Shey. Sięgnął po komórkę. - Tonio, chciałbym, żebyś wykonał parę telefonów... Shey liczyła, że szybki spacer ukoi jej rozdygotane nerwy. Lubiła tę część miasta, która dochodziła do jeziora. Teraz Sprawdź - Tak sądzę. Nigdy nie brakowało ci wrażliwości. - Mam nadzieję. O Boże, naprawdę w to wierzę... Wyobrażam sobie, że takie dziewczynki... a właściwie już młode kobiety będą na dłuższą metę potrzebowały uwagi, tego, żeby trzymać ich stronę. Oczywiście mają matkę, ale naprawdę ufam, że pozwolą mi się z sobą zaprzyjaźnić. - Zawsze chciałeś mieć dzieci. Właśnie zdałem sobie sprawę... - Że będę miał własne? Zupełnie małe? - Matthew uśmiechnął się do tej myśli. - Kto wie, może... Rozmawialiśmy o tym, ale zgodziliśmy się, że nie ma pośpiechu. - Z ciszy, jaka zapadła, domyślił się, że brat rozważa znowu wiek Karoliny. - Na razie całą swą miłość dam jej córkom. Wiem, że mogą nie być na to gotowe, ale stać mnie na cierpliwość.