Bella spojrzała na nią pytająco.

Książę jest idealny! Leżał na łóżku, szczerząc się sam do siebie. Tak! Miał numer księcia! Mógł teraz do niego dzwonić i pisać smsy! I powoli rozkochiwać go w sobie! Aż westchnął z rozmarzeniem, gdy przez głowę przebiegła mu myśl, jakby to było cudownie, gdyby książę się w nim zakochał! Byłby chyba wtedy najszczęśliwszym gejem, jakiego ta ziemia nosiła! Już sobie wyobrażał wieczorne spacery z księciem za rękę, pocałunki, a nawet… seks. Och, tego ostatniego najbardziej się nie może doczekać. Wciąż pamiętał, jak to było, kiedy Adam był w nim. Cudowne uczucie… Mimo że trochę go bolało. Przyłożył komórkę do ucha, dzwoniąc do księcia po raz… chyba już stracił rachubę. No, ale tym razem (jak i poprzednim), książę włączył zajętość. Po tym, jak odebrał jego pierwszy telefon i zorientował się, kto taki do niego wydzwania, już nie odbierał. Na początku pogroził trochę, żeby nie dzwonił już więcej, ale Krystian się nie poddawał! Był wytrwały w tym, co robił! Nagle usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi. Z ciężkim sercem odłożył aparat na łóżko, wstając i wychodząc na korytarz. Otworzył drzwi, spoglądając na Karola. - Już po pracy? – zapytał, wpuszczając go do środka. Chłopak kiwnął głową, ściągając buty. – Chcesz coś jeść? Pewnie jesteś głodny. Mama zrobiła takie dobre http://www.checinytriathlon.com.pl/media/ świadomością, że ją zawiódł. 16 Becky nie wiedziała, dokąd ją wiozą. Przypuszczała tylko, że stara, zrujnowana chata, w której ją zamknięto, znajduje się w tej samej okolicy, gdzie razem z Alekiem jeździli konno pięknego letniego dnia przeszło dwa tygodnie temu. Ten dzień wydawał się zupełnie nierealny. Już od kilku godzin tkwiła wśród spękanych kamiennych ścian z resztkami murarskiej zaprawy. Opuszczoną przez mieszkańców chatę zarastały chwasty i pnącza. Nie miała pojęcia, kiedy ten dom został porzucony. Rudera wyglądała niczym jakieś przeklęte miejsce. Las wokoło rozbrzmiewał porannym śpiewem ptaków. Z miejsca, gdzie siedziała Becky - z rękami skrępowanymi na plecach szorstkim sznurem - mogła dostrzec przez okno wielką wronę, która przysiadła na pniaku po ściętym drzewie pośród stokrotek i polnych kwiatów. Krakanie ptaka działało dziewczynie na nerwy. Wpatrywała się w krętą drogę,

porozmawiać. Przecież brunet nie może go całe życie unikać! Uniósł dłoń do drewna, pukając. Odczekał chwilę, słysząc jakąś krzątaninę po drugiej stronie. Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła starsza kobieta z miłym wyrazem twarzy. Krótkie włosy jak zwykle ułożone były starannie w małe loczki podtrzymywane przez lakier. - Dzień dobry, proszę pani – uśmiechnął się lekko, na co kobieta odpowiedziała Sprawdź - Dobry człowieku - mruknął - jeśli pewna młoda brunetka zawita tutaj, gdy będą gościem jego wysokości, trzeba ją bezzwłocznie zatrzymać. Nazywa się Rebecca Ward. To moja krewna. Powierzono mi opiekę nad nią po śmierci jej dziadka, tylko że... jakby tu rzec... cierpi na przypadłość, jest niespełna rozumu. - Przykro mi to słyszeć, wasza wysokość. - Być może zjawi się tu, bo zdołała umknąć służbie, która jej pilnuje. Jest zupełnie nieodpowiedzialna i gdyby zabłąkała się w mieście, moglibyśmy nigdy jej nie odnaleźć. Niestety, nie miałem sumienia oddać jej do domu dla obłąkanych. Kamerdyner pokiwał głową ze współczuciem. - Nieszczęsna nie wie, co robi. A ja wolałbym uniknąć wszelkiego zamieszania. Wasi lokaje powinni ją obezwładnić i posłać po mnie, tak bym mógł niezwłocznie zabrać ją do domu. Nie jest niebezpieczna, w końcu to tylko młoda dziewczyna, lecz jej zachowanie może być nieco gwałtowne.