- Tak, wiemy. Czy wie pan coś o jego...

trawa, która mogłaby ułatwić jej ciche poruszanie się po cmentarzu. Przyklękła i poczuła, jak ostry kamień wbija się jej w kolano; mimo bólu udało jej się opanować i powstrzymać od gwałtownych ruchów, po prostu ostrożnie zmieniła pozycję. Coś popełzło po dłoni Milli. Coś małego, drobnego jak mrówka czy mucha. Z najwyższym trudem udało jej się ponownie opanować, zwalczyć chęć podskoczenia z wrzaskiem w górę i natychmiastowego strząśnięcia robala z ręki. Nienawidziła robactwa. Nienawidziła brudu. Nienawidziła leżenia na ziemi, wśród brudu i robactwa. Ale dzięki długiemu treningowi nauczyła się robić to mimo wszystko, ignorując brud i robactwo. Wiedziała, że to, co robi, jest niebezpieczne; serce waliło jej w piersi jak oszalałe, ale to też nauczyła się ignorować. Nieważne, co działo się w środku, na zewnątrz musiała zachowywać całkowity spokój. Podniosła kamień, który wbił się jej w kolano, wyczuła pod palcami gładki, niemal regularny kształt czworościanu. Jak mała piramidka, ciekawe. Automatycznie wsunęła kamień do kieszeni dżinsów Po chwili zorientowała się, co zrobiła, i zabrała się do wyciągania kamyka ze spodni, ale ostatecznie dała sobie z tym spokój. Zbierała kamienie od lat: te ładne, gładkie, o wyjątkowych http://www.cleverkidsnursery.pl/media/ - Nie mogę uwierzyć - powtarzał. - Boże, wszystkie te lata... Wreszcie Milli udało się od niego oderwać. - Mam zdjęcia - powiedziała, nerwowo grzebiąc w teczce, spiesząc się, by jak najszybciej pokazać fotografie. - Wczoraj zrobiłam. Wyciągnęła odbitki i podała Davidowi. Spojrzał na pierwszą i zamarł. Jego twarz, w chwili gdy patrzył na syna, przypominała człowieka skrajnie wygłodzonego. Drżącymi dłońmi przerzucał fotografie, oglądając każdą bardzo dokładnie. Gdy skończył, zaczął jeszcze raz. Jego twarz promieniała szczerym zachwytem, który zagościł na niej nagle niczym w pochmurny dzień. - Jest do mnie podobny! - oznajmił triumfalnie. Wybuchła śmiechem, widząc ten pokaz bezwstydnej męskiej dumy.

zieloną wykładziną. Stoły przykryto białymi obrusami, nakrycia były starannie rozłożone, nie zapomniano też o świeżych kwiatach. Na końcu sali, na podium, ustawiono długi stół, za którym zasiądzie ona, inni organizatorzy, burmistrz i nastawiona prospołecznie część śmietanki towarzyskiej El Paso. Milla zawsze musiała przemawiać; po tylu latach nie Sprawdź pleców, wyjął z kieszeni nóż i odciął oba rękawy. Przyklęknął przed Millą na jedno kolano, rozłożył sobie rękaw na udzie i rozprostował starannie. - Postaw tu stopę - powiedział. Milla posłuchała go, ostrożnie balansując na drugiej nodze. Diaz sprawnie opatulił jej stopę rękawem, owijając kilka razy i łącząc końcówki zgrabnym węzłem na górze. Potem tak samo opatrzył drugą stopę. an43 290 - Jak się z tym czujesz? - zapytał. - Wiem, że to nie solidna skórzana podeszwa, ale powinno wystarczyć na przejście kawałka drogi. Dobrze chroni? Jeśli nie, powiedz od razu, szkoda stóp.