podszedł do baru i przywołał barmankę, chudą, kruchą kobietę o tlenionych włosach, zbyt mocno narysowanych

- I wtedy się pobiliście. - Tak. - To było kilka tygodni przed tym, jak zabito Ramóna Estevana? - Mniej więcej. - Nie odrywał od niej wzroku i musiała mu zadać dręczące ją pytanie. - Ludzie mówili, że sterowałeś śledztwem w taki sposób, żeby pominąć inne tropy, że bardzo chciałeś udowodnić McCallumowi, że on to zrobił. Że go... - Wrobiłem? Posłałem niewinnego człowieka za kratki? - W głosie Nevady nie było ani odrobiny żalu czy wyrzutów sumienia. - Może moje dowody nie były dość silne, żeby go skazać, ale uwierz mi, Ross McCallum zasłużył sobie na więzienie. - Zawahał się, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale umilkł. Shelby otarła łzy i odsunęła się od niego. Sprężyny łóżka zaskrzypiały. Powoli wróciła jej przytomność umysłu i uświadomiła sobie, że leży naga na łóżku Nevady i że zachowują się tak, jakby byli kochankami od wielu lat, ludźmi, którym na sobie zależy, darzącymi się wzajemnym zaufaniem. Ale tak nie było. Po prostu tkwili w tej samej pułapce. Uprawiali miłość ze względu na przeszłość, a nie przyszłość, seksem rozładowywali frustrację i chociaż wydawało jej się, że go kocha, to w gruncie rzeczy dzieliło ich prawie wszystko. Owszem, byli kiedyś kochankami, a teraz wspólnie prowadzili poszukiwania. I nic ponadto. Sięgnęła po ubranie, ale on położył się na niej i przycisnął ją do łóżka. - Chwileczkę. - Nie, myślę, że powinnam już iść. Nie miałam zamiaru tu przychodzić i... no wiesz... - Wykorzystywać mnie? Zaśmiała się wbrew sobie pomimo bólu przenikającego jej serce. http://www.cm-uj.pl/media/ - Dobrze, ¿e pan Cahill poradził sobie z tymi drutami. Wielkie szczescie, ¿e akurat był w pobli¿u. - To prawda. - Marla uniosła troche głowe. Zrozumiała insynuacje zawarta w pytaniu policjanta, który najwyrazniej podejrzewał, ¿e spedziła tamta noc z me¿czyzna który nie jest jej me¿em. Postanowiła to zignorowac. - Wprowadził sie pan z powrotem do domu? - spytał Paterno Nicka, uwa¿nie przygladajac mu sie czarnymi, przenikliwymi oczami. - Zgadza sie. - Dlaczego? Nick usmiechnał sie szeroko, tym swoim usmiechem, który mówił wyraznie: „Lepiej ze mna nie próbuj”. Marla ju¿ dobrze

słuchawki do głebokiej kieszeni kurtki. Pot wystapił mu obficie na czoło, spływał cienkimi stru¿kami po szyi, choc w lesie było 3 zaledwie kilka stopni powy¿ej zera. Naciagnał narciarke na pomalowana na czarno twarz i ruszył truchtem po miekkim dywanie mokrych lisci. Stare wojskowe buty trzymały sie Sprawdź brwiach i ze śladami szminki na wargach. - Dwa, Lucy. - Już się robi. Przysiadł na ławce naprzeciwko niej i rzucił swoje ciemne okulary na stół. W skąpym świetle zauważyła, że jego 15 oczy trochę się różnią - jedna źrenica jest większa od drugiej. Przypomniała sobie, że to rezultat jego bójki z Rossem McCallumem. - No, śmiało - powiedział. - O co chodzi, Shelby? Jakaż to ważna sprawa sprowadza cię tutaj? Obejrzała się przez ramię z niepokojem, powtarzając sobie w duchu, że wcześniej czy później i tak musi się z tym uporać. Najlepiej będzie mieć to za sobą. - Jest coś, o czym powinnam była ci powiedzieć dawno temu - wyznała i zobaczyła, jak napinają się żyły na jego szyi. - Coś ważnego. - Co?