zapewne woleliby współpracować z nimi, niż z policją stanową.

słowa dyskretnie opuścił towarzystwo i dołączył do Quincy’ego i Rainie. Zatrzymali się za kępą sosen. – Miło pana znowu widzieć, panie Mann – przywitała go uprzejmie Rainie. Na pogrzebie nie wypadało odgrywać złej policjantki. – Rozmawialiście z Charliem Kenyonem? – zainteresował się Mann. – Miał z tym coś wspólnego? – Rozmawialiśmy. – Przyglądała mu się chłodnym okiem, ale nadal nie bardzo wiedziała, co o nim myśleć. – Obawiam się, że to ślepa uliczka. Charlie prawdopodobnie nie brał w tym udziału. – Naprawdę? A byłem taki pewien... – Psycholog sposępniał. Westchnął ciężko i potarł twarz. Wyglądał mizernie i Rainie ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że Mann przejmuje się dużo bardziej, niż jej się wydawało. – Ta historia nie daje mi spokoju – wyznał nagle. – A co dokładnie, panie Mann? – zapytał Quincy. – Ciągle o tym myślę i nie mogę sobie wyobrazić, żeby Danny mógł dopuścić się morderstwa. I nie dlatego, że jestem jego psychologiem i czuję się winny. Chodzi o coś więcej... Owszem, Danny miał problemy z kontrolowaniem złości. – Młody człowiek wykonał gest, jakby szukał lepszych słów. – Ale agresja fizyczna jakoś do niego mi nie pasuje. Danny jest maniakiem komputerowym, a nie łobuzem. Gdyby chciał się odegrać na szkole czy w ogóle na dorosłych, wydaje mi się, że wymyśliłby coś sprytniejszego. Może włamałby się do szkolnej bazy danych i zrobił bałagan w ocenach. Albo dostałby się do sieci http://www.codziennaapteka.pl/media/ - Wciąż razem. - Rainie pokręciła głową, jakby z niedowierzaniem. - Shep pracuje dla firmy ochroniarskiej w Salem. Sandy na nowo zajęła się sprawami nieletnich. - Świetnie. A Luke Hayes? - Jest dobrym nowym szeryfem, a przynajmniej tak twierdzi. Byłam tam jakieś pół roku temu. Miasto jest w dobrych rękach. - Dziwię się, że tam wróciłaś. - Luke miał dla mnie pewną sprawę. Quincy popatrzył na nią z zainteresowaniem. Po chwili Rainie wyjaśniła, wzruszając ramionami. - Prowadził śledztwo w sprawie mojej mamy. 22 - Twojej mamy?! - Quincy był zaskoczony. Matka Rainie zginęła piętnaście

oświadczył, że to tylko myśliwska chata. Nigdy sam z niej nie korzysta, trzyma ją dla partnerów w interesach. Jego żona kiwała głową, jakby to miało jakieś znaczenie. Nie wiem. Coś mi tu nie gra, Rainie. Poważnie. Nie wiem, co o tym myśleć. Luke znów wlepił spojrzenie w ulicę. Nagle w polu widzenia pojawił się nastolatek na rowerze. W workowatych dżinsach i luźnej sportowej bluzie prezentował się całkiem zwyczajnie. Ale miał ze sobą plecak z zielonego płótna i uważnie wpatrywał się w dom Sprawdź – Miejsce dobre jak każde inne. – Hej, ty – policjant zwrócił się do Danny’ego. – Trzymaj się. Wóz nagle skręcił i zaczął podskakiwać na poboczu drogi. Danny pomyślał, że kierowca zahamuje. Ale on jeszcze przyspieszył. Bum. Siła uderzenia rzuciła chłopca do przodu na szybę kuloodporną. Zamrugał oczami. Wokół wirował tuman kurzu. Kiedy Danny w końcu oprzytomniał, zdał sobie sprawę, że wóz patrolowy uderzył o drzewo. Spod maski wydobywała się para. Policjanci wyglądali na oszołomionych, młodszemu krew spływała po czole. – Cholera – wymamrotał i skrzywił się, dotykając rany. – Cholera, będzie wyglądać autentycznie. – Wysiadaj – rozkazał starszy policjant. Krwawiła mu warga, a policzek wyglądał na posiniaczony. – Na litość boską – powiedział z większym zniecierpliwieniem – bierz kluczyki i jazda stąd. Tata ci nic nie mówił?