myśl wydała się jej dziwna.

powitaniem. Spojrzała w dół na zaciekawionych chłopców. – Ty jesteś Tom, a ty masz na imię Alexander? – Nie Alexander, tylko Alex – odrzekł starszy. – A ja nie jestem Thomas, tylko Tom-Tom – oznajmił młodszy. – Zapamiętam – rzekła z uśmiechem. – A pani to zapewne Beatrice? – spytała nieśmiało. – Zgadza się, kochanie. Chłopcy, przywitajcie się odpowiednio z Lily. – Cześć, Lily – zawołali posłusznie chórem. – Doskonale. Frei w tej chwili nie ma w domu. Gra w tenisa i wróci za godzinę. Obejrzyj dom, Lily. Theodore pracuje w swoim gabinecie, ale niebawem skończy i zejdzie na dół. Dziewczyna ogarnęła wzrokiem eleganckie wnętrze. Na końcu olbrzymiego holu olśniącej dębowej posadzce dostrzegła wielki zabytkowy kredens, na którym stały dwie lampy ze złocistymi abażurami, kilka cennych przedmiotów sztuki oraz centralnie umieszczona fotografia w srebrnej ramce, przedstawiająca piękną ciemnowłosą młodą kobietę, niewątpliwie Elspeth. Odnosiło się wrażenie, że wciąż jest panią tego domu. Beatrice wprowadziła Lily do obszernego słonecznego salonu, którego umeblowanie stanowiły trzy wzorzyste sofy oraz kilka http://www.cyklinowaniewarszawa.net.pl/media/ go ominąć. -Włączyłem alarm - poinformował ją Richard. -A jeśli obudzi się w środku nocy i będzie wędrować po domu, żeby mnie znaleźć? Richard poczuł ukłucie zazdrości. -Poczekaj, Lauro - poprosił. -Na co? Na kolejną kłótnię? Wiesz, co o tym wszystkim myślę. -Czyżby? Jednego wieczora jesteś w moich ramionach, a następnego masz ochotę skrócić mnie o głowę - Richard zaczynał ją prowokować. -Miałam dobre powody i dla jednego, i dla drugiego - odwarknęła, a powietrze między nimi jakby zgęstniało. - Ten pocałunek

ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY DRUGI Następnego ranka Richard był pełen skruchy. Długo prosił Kate o wybaczenie i wziął nawet Emmę na ręce, wyznając, jak bardzo jest mu głupio. Powiedział, że je kocha. Całą winę za swoje zachowanie zwalił na stres i wypity alkohol. Mówił, że musiał Sprawdź – Och... – westchnęła, czując się głupio. – A więc o co? – Czy nie zechciałabyś przez kilka tygodni zaopiekować się moimi synkami? – zapytał. – Z adresu na twojej walizce wiem, że mieszkamy w tym samym mieście. Obecnie nie zatrudniam żadnej opiekunki i jestem w kropce. Nie obawiaj się, to nie byłoby żadne długoterminowe zobowiązanie – dorzucił szybko. – Po prostu zyskałbym trochę czasu, by... no, przeorganizować moje życie, a ty mogłabyś zastanowić się nad swoją przyszłością i poczynić plany. Za mniej więcej miesiąc dzieci wrócą do szkoły. I zapłaciłbym znacznie powyżej obowiązujących stawek – zakończył, niemal obawiając się jej reakcji. Oszołomiona Lily usiadła na niskim murku okalającym