akceptacji? Nie miała złudzeń: nie stała się ,,prawdziwą’’

ale ona i tak wiedziała swoje. Wiedziała, że ma wystarczająco wiele odwagi i samodyscypliny, by przeprowadzić to, co sobie zaplanowała. Pchnęła nogą walizkę do kąta obok szafy, włączyła klimatyzację na pełną moc i weszła do salonu, który, podobnie jak całe mieszkanie, umeblowany był prosto i nowocześnie. Czyste linie i wyraźne kolory odzwierciedlały jej siłę charakteru. Nie znosiła uroczych drobiazgów. Mieszkanie znajdowało się w bezbarwnym budynku na brzegu Potomaku. Widok z okien nie odznaczał się niczym szczególnym, ale Barbara spędzała tu niewiele czasu. Codziennie rano stawiała się w biurze o ósmej i rzadko wychodziła przed siódmą. Usiadła obok wentylatora i przymknęła oczy, rozkoszując się powiewem świeżego powietrza. Miała na sobie długie spodnie i bluzkę z długimi rękawami, by ukryć ślady ukąszeń komarów, dowody jej odwagi. To nie słabość motywowała ją do działania, lecz siła charakteru i przekonań. Nie zlekceważyła żadnego szczegółu. Pojechała do Vermontu samochodem wynajętym w Waszyngtonie i zatrzymała się w motelu w Manchesterze. Na http://www.dentaltechnics.pl poczekała, aż Lucy zabrała dzieci do Manchesteru. Zaparkowała samochód na poboczu drogi, jak uczyniłby ktoś wybierający się obejrzeć wodospad. Pokonała strumień, przeskakując z kamienia na kamień, a potem, nisko pochylona, wspinała się po stromej, zalesionej skarpie, aż dom Lucy znalazł się w polu widzenia. Pod osłoną krzewów padła na ziemię, nie zważając na chmary komarów, ani na chwilę nie tracąc przytomności umysłu i koncentracji. Gdyby ktoś ją wtedy zobaczył, nie miałaby nic na swoje usprawiedliwienie. Ale ryzyko niezmiernie ją pociągało, dodawało specyficznego smaczku całej wyprawie. Barbara ze zdziwieniem odkryła w sobie zamiłowanie do niebezpiecznych sytuacji. Nigdy wcześniej nie miała okazji odkryć tej strony swojego

wypadku nie należało mu zaufać. – Czy mógłbym z panią chwilę porozmawiać? – zapytał Sebastian. – Oczywiście. – Barbara trochę oprzytomniała i przybrała uprzejmy wyraz twarzy, jakby była w biurze Jacka i witała kolejnego gościa senatora. Nie należała przecież do kobiet, które, korzystając ze swojej urody, próbują manipulować mężczyznami. Sprawdź przyjął je i zrozumiał. Ale dla niej nie wszystko było takie oczywiste. Zwłaszcza zakończenie rozmowy. Najpierw Pierce przez długi czas milczał, jakby próbował przetrawić to, co usłyszał. Potem, nie odrywając od niej zielonych oczu, ponuro pokiwał głową. - Wydawało mi się, że jeśli pójdziemy krok dalej, może lepiej zrozumiemy, o co naprawdę chodzi. Wtedy łatwiej byłoby coś postanowić. Jednak tobie takie rozwiązanie nie odpowiada. Teraz wiem, dlaczego tak się opierasz. Masz swoje powody. I ja to