- Skąd?

swój honor. Tyle dla mnie zrobiłeś! Nie chcę cię unieszczęśliwić. Tak naprawdę wcale nie pragniesz żony. Cenisz sobie wolność. I nie zasługujesz na to, żeby cię w ten sposób karać. - Małżeństwa z tobą nie można uważać za karę. - Mówisz tak tylko po to, żebym się poczuła lepiej. - Nie. Po to, żebyś się znalazła w moim łóżku. - Posłał jej łobuzerski uśmiech. - Ależ, lordzie Alecu - odparła śmiertelnie poważnym tonem - jak najbardziej chciałabym się tam właśnie znaleźć... Spojrzał na nią zdumiony. - Tylko że, niestety, nie mogę tego zrobić, póki się nie upewnię, że naprawdę pragnie mnie pan poślubić. Jeśli tak, uznam za mój obowiązek... nie, za moją misję... sprawić, żeby zapomniał pan przy mnie o wszystkich innych kobietach. Alec odchrząknął tylko i mruknął: - Czyż ogród nie jest piękny o tej porze roku? I zaczęli rozmowę tym i owym, przerywaną tylko dalekimi skrzekami mew oraz lekkim łopotem pasiastego daszku. Wieczorem stanęli przed problemem, którego rozwiązanie usiłowali odkładać tak długo, jak tylko się da. Musieli wybrać sypialnie. Gdy byli już gotowi zdecydować się - bez wielkiego entuzjazmu - na dwa sąsiadujące ze sobą pokoje, rozmieszczone po dwóch stronach holu, odkryli nagle sypialnię z łóżkiem na lato. - Och, zapomniałem o nim - powiedział Alec. - Co za dziwne urządzenie - uznała Becky, przypatrując się meblowi. Łóżko miało http://www.dentysta-sadysta.net.pl głośniej rozbrzmiewało skrzypienie uprzęży, brzęk szabel, spis i innej broni, której nie umiałaby nawet nazwać. Nie zabiją mnie, pomyślała z goryczą. Książę rozkazał im schwytać ją żywcem. Było to jej jedyne pocieszenie. Ścisnęła zabłocony rąbek sukni. Jeźdźcy właśnie mijali zaułek. Stała, drżąca, w parnym powietrzu letniej nocy. Zdrętwiała ze strachu, gdy zatrzymali się tuż przy jej kryjówce. O mało jej nie dopadli. Kozacy umieli tropić zbiegów, a książę Kurkow wysłał w pościg za nią czterech najlepszych podkomendnych. I miał na każde zawołanie wielu innych, gdyby tym nie udało się jej odnaleźć. Z miejsca, gdzie stała, mogła dojrzeć niewyraźnie majaczące w mroku sylwetki dwóch prześladowców. Kozacy budzili w niej grozę. Mieli starannie przystrzyżone wąsy. Ubierali się w ciemnoszare kurtki i luźne spodnie wpuszczone w długie buty. Spod wysokich czap

piaszczystej plaży, tylko wysoki, poszarpany brzeg, obryzgiwany u podnóża wodą. Wsparł nogę na omszałym skalnym występie i spojrzał ku morzu, mrużąc oczy. Pokiwał głową, widząc na horyzoncie dwa potężne okręty wojenne Królewskiej Marynarki. Poczuł ucisk w gardle. Właśnie tego się obawiał. Nieludow był zbyt bystry, by przeoczyć sposobność odcięcia mu odwrotu. Okręty zajęły takie pozycje, by móc zatrzymać każdą łódź, która próbowałaby Sprawdź Wyślizgnęła się ze swojej kryjówki i ostrożnie podeszła do wylotu zaułka. Kozacy gdzieś zniknęli. Rozejrzała się wokoło i skręciła za róg. Miała nadzieję, że rezydencja Westlanda nie leży zbyt daleko. Nogi ją bolały i osłabła z głodu. Ileż w tym mieście może być eleganckich siedzib z ogrodami? Wytworny West End wydawał się jednak bezpieczniejszy niż dzielnice lichych ruder, które przemierzała o zmierzchu. Teraz, po północy, nie mogła natomiast odczytać tabliczek z nazwami na budynkach. Usiłowała się im przyglądać najdokładniej, jak mogła, ale daremnie. Lada moment wyczerpanie odbierze jej całkowicie siły. Zagubi się w tym ogromnym, brudnym, przerażającym ją mieście. Och, jakże brakowało jej rozległych przestrzeni Yorkshire i bezludnych, smaganych wiatrem wrzosowisk! A najbardziej ze wszystkiego brak jej było porządnego łóżka. Wzdrygnęła się, gdy błyskawica rozdarła ciemności, i ciaśniej owinęła wokół siebie zielonkawy płaszcz. Musi znaleźć jakieś schronienie. Miejsce, gdzie ukryje się przed Kozakami i schroni przed burzą.