Ktoś wypadł za nimi, dosłownie zepchnął je z drogi, a potem stanął i

- Nie, ale... no cóż, to dość skomplikowane. Wyjaśnię ci kiedyś. - Dobrze. Jeszcze raz dziękuję. Sophie odwróciła się, żeby odejść. Kelsey szybko wstała i zatrzymała ją jeszcze na moment. - Sophie, tamte drzwi, dokąd prowadzą? - Tamte? Tam faceci mają prywatne występy. Kelnerka uśmiechnęła się i odeszła. Znów ktoś ją zawołał. Kelsey wyszła. Za drzwiami zatrzymała się. Jedna z lamp oświetlających parking zgasła i droga, którą musiała przebyć do samochodu, pogrążyła się w ciemności. A samochód stał pod drzewami... Kiedy tak stała i patrzyła, otworzyły się za nią drzwi. Jakaś para wychodziła z klubu. Uśmiechnęli się i minęli ją. Szybko ruszyła za nimi. Cienie zdawały się kłaść wszędzie. Samochód tych dwojga stał blisko wyjścia, wóz Kelsey nie. Wsiedli, ona musiała iść dalej. Cień, który nagle przed nią wyrósł, okazał się http://www.dentysta-sadysta.net.pl/media/ nie tylko martwej... martwej w taki sposób, leżącej na stole w kostnicy. Sheila już nie cierpiała. I już nikt nie mógł jej pomóc. Ktoś zapukał do drzwi i otworzył je. Doktor Gray nie wszedł, powiedział tylko od progu: - Hector, zamierzamy od razu zacząć sekcję. Dostaniesz sprawozdanie, kiedy skończę je pisać. - Dziękuję. Drzwi się zamknęły. Hector spojrzał na Dane'a, a ten poczuł, że wilgotnieją mu dłonie. - No, Dane, powiedz coś. - Hej! Jedźmy już! Larry. Stał przy przystani.

- Domyśliłam się. Pójdę się trochę przespać, potrzebuję odpocząć. - Już miała wejść na schody, lecz zatrzymała się jeszcze na chwilę. - Czy któreś z was widziało Bryana McAllistaira? - Ja nie - odparła Stacey i pytająco spojrzała na Garetha, a ten przecząco potrząsnął głową. Jessica westchnęła ze znużeniem, naprawdę leciała z nóg. Sprawdź RS 99 Bryan podszedł do łóżka, dotknął czoła chorej, jakby sprawdzał, czy nie miała temperatury, lecz Jeremy nie był pewien, czy tak naprawdę nie patrzył przy tym na jej szyję, podobnie jak wcześniej zrobiła to Jessica. - Siedzisz przy niej przez cały czas? - Właściwie tak. Przychodzą też jej rodzice, czasem wpada Nancy. Nie wiem, dlaczego, ale nigdy nie zostawiam jej samej. - Dlatego, że jesteś dobrym przyjacielem - rzekł cicho Bryan. Jeremy zarumienił się lekko, spuścił wzrok. - Staram się. - Teraz powinienem już iść, ale wrócę. - Wbrew swoim słowom, Bryan zatrzymał się przy łóżku, a na jego twarzy odmalowała się głęboka