Pożegnali się przed wejściem i ruszyli w przeciwnych kierunkach.

Podszedł do fotela i przyklęknął przy nich. – Jesteście naprawdę wspaniałe. – Ucałował najpierw Emmę, a potem żonę. – Niedługo będzie lepiej. Wynajmę kogoś, żeby mi pomógł w prowadzeniu kampanii. Przyzwyczaję się. – Uniósł się nieco, żeby spojrzeć jej w oczy. – Tylko nie przestawaj mnie kochać. Nawet gdybym zachowywał się jak ostatni idiota. Uśmiechnęła się do niego przez łzy. – Dobrze, nawet wtedy. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY Richard siedział w bujanym fotelu i patrzył na kołyskę jeszcze długo po tym, jak Emma zasnęła, a zmęczona Kate też poszła spać. W pokoju było dosyć ciemno, świeciła się tylko maleńka lampka przy kołysce. Dziecko poruszało się co jakiś czas, ale od razu z powrotem zasypiało. Zmęczony i zniechęcony potarł brwi. Ze względu na Kate pomagał dzisiaj przy małej. Wziął ją na ręce, nakarmił, a nawet zmienił pieluchę. To znaczy próbował zmienić, ale mu się nie udało. Kate przyglądała się temu zarumieniona z radości. Emma też cieszyła się z powodu powszechnego zainteresowania. Kopała, gaworzyła i machała rączkami. A kiedy Richard ją karmił, patrzyła na niego swymi http://www.dentystawroclaw.edu.pl kiedy odeszłaś, chłopcy rzeczywiście zachowują się skandalicznie. 154 JEDNA DLA PIĘCIU Jack usiadł tuż obok Malindy i spojrzał jej prosto w oczy. - I, jak zwykle, mnie obwiniają za twoje odejście. - Bardzo mi przykro. Nie powinni tego robić. - Nie musi ci być przykro. Oni chyba mają rację. Jack założył ręce pod głowę i odprężył się. Malinda daleka była od tego. Stykali się ramionami, łokciami, udami. Nerwowo zwilżyła wargi. - Problem polega na tym - mówił dalej Jack - że nie wiem, co tym razem zrobiłem, że odeszłaś.

samotni. Drzwi trzasnęły w ciemnościach jak salwa armatnia. Laura wzdrygnęła się i oparła o ścianę. Schowała twarz w dłoniach. Zrobiła to! Teraz on już nigdy nie wyjdzie na światło dziennie. ROZDZIAŁ CZWARTY Sprawdź głową. Znowu żuła brzeg sweterka, a w jej oczach błyszczały łzy. Laura przechyliła się, przytuliła ją i wyszeptała do ucha: - Myszko, wszystko będzie dobrze. Wiem, że się boisz. Małe paluszki wpiły się w nią mocno. Kelly przywarła do niej. - Chcę do domu - powiedziała dziewczynka. Laurę paliły łzy pod powiekami. W tym głosiku tyle było żałości i bezradności. - Zawiozę cię do twojego nowego domu. Laura odgarnęła z czoła Kelly miękkie, lśniące włosy. Miały przed sobą długą drogę. Zaczęła się zastanawiać, ile czasu tutaj zostanie i czy kiedykolwiek będzie potrafiła wyjechać.