mieszkaniu, próbując nadgonić wszystkie inne zaległości. Była przy tym tak zmęczona, że czuła, jakby jej nogi grzęzły w błocie. Od miesięcy nie przespała porządnie całej nocy Dokładnie od jakichś czterech miesięcy, kiedy dziecko w jej brzuchu urosło na tyle, by radośnie uciskać jej pęcherz, i musiała co pół godziny biegać do toalety I tak było nieźle, bo pęcherz uciskają dzieci ułożone nisko, w przeciwnym wypadku, jak twierdziła Susanna, Milla miałaby kłopoty z uciskiem na przeponę i z oddychaniem. No cóż, macierzyństwo nie było czymś bajkowym. Wspaniałym, ale na pewno nie bajkowym. Czuła, że bezwiednie się uśmiecha, patrząc na swego śpiącego syna. Był taki cudowny Każdy tak mówił, widząc jego jasne włoski, niebieskie oczka i różowe usteczka. Był niemal jak dziecko z reklamy Gerbera: idealne, nierzeczywiste, patrzące z milionów butelek i słoiczków, które stały na półkach sklepów całego świata. Millę zachwycało w nim wszystko: od jasnych paznokietków po małe dołeczki w policzkach. Mogłaby po prostu siedzieć i patrzeć na niego cały dzień... Gdyby nie miała całej masy innych rzeczy do roboty. an43 9 http://www.deska-tarasowa.info.pl kuter rybacki. W tym rejonie turyści pojawiali się znacznie rzadziej niż w innych częściach Meksyku, co było poniekąd zrozumiałe, zważywszy na dżungle, bagna, komary i przybrzeżne pola naftowe. Wziąwszy ze sobą niezbędne zapasy, Pavon wypłynął na zatokę. W ten sposób nikt nie mógł go już zaskoczyć, no, chyba że Diaz zabawi się w nurkowanie. Arturo żałował, że w ogóle taka myśl przyszła mu do głowy, od tego czasu nie mógł się powstrzymać od nerwowego popatrywania w głębiny i lustrowania powierzchni wody Wszędzie panowała wilgoć, a Pavon, dziecko pustyni, nienawidził tego ciężkiego, gęstego powietrza. Co więcej, nastała pora częstych huraganów. Arturo codziennie słuchał prognoz pogody przez radio. Jeżeli jakiś sztorm miałby zawitać do zatoki, on wolał być wtedy na suchym lądzie.
- Zwykle nie pracuję - zachichotał - ale dziś mam coś pilnego do załatwienia. - Słuchaj... Strasznie mi głupio. Nie chciałam, żebyś aż tak się poświęcał. Przepraszam. To nic pilnego, mogło przecież poczekać do rana. - Ludzi, z którymi musiałem pogadać, nie spotyka się za dnia. Sprawdź oddychając, w niemal radosnym oszołomieniu zwróciła oczy ku ciepłym, jasnym promieniom. Było blisko. Bardzo blisko. Milla wciąż nie wierzyła, że udało im się dotrzeć na brzeg. Wiedziała na pewno, że nie zdołałaby zrobić tego o własnych siłach. Woda pieniła się i rozbijała zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od miejsca, w którym leżał Diaz. Lizała an43 285 zachłannie skałę i uparte drzewo, wiedząc dobrze, że kiedyś z nimi wygra. Czas zawsze działał na korzyść potoku. Tylko dzięki sile Diaza udało się im wyrwać z żelaznego lodowatego uścisku. - Co się stało? - wydyszała Milla, wciąż z trudem łapiąc oddech.