cię uratować, bo przywołałaś mnie do siebie. Jestem tego

była gotowa na przyjęcie, znów wyglądała wprost nieskazitelnie, jakby właśnie zstąpiła z obrazu Tycjana. Mlecznobiałe ramiona otuliła tiulowym szalem, a jej talia, którą Tempera ciasno zasznurowała zgodnie z najnowszą modą, prawie przecinała jej sylwetkę na dwie części. Tempera zdążyła się już dowiedzieć od panien Briggs i Smith, że ich panie, a szczególnie lady Holcombe, były bardzo zazdrosne o lady Rothley. Co prawda lady Holcombe uważano za piękność, lecz mimo wszystko jej kasztanowe włosy i zielone, lekko skośne oczy całkowicie zaćmiewał olśniewający blask urody lady Rothley. — Postaraj się odpocząć, Tempero, jak zeszłej nocy — powiedziała lady Alaine z czułością, wychodząc. — Myślę, że to bardzo samolubne z mojej strony, że przeze mnie musisz czuwać do tak późna, lecz wynagrodzę ci to, najdroższa, kiedy już będę księżną. — Trzymajmy kciuki! — Tempera zaśmiała się. Wiesz, że przedwczesna radość często przynosi pecha. Lady Rothley ucałowała Temperę, która, po jej wyjściu, http://www.diagnosta.com.pl/media/ Jej rzeczowy ton dawał jasno do zrozumienia, że to absurd. Wątpliwości Matthew wyparowały niczym krople deszczu na rozgrzanym chodniku. - Dziękuję. Ich oczy znów się spotkały i tym razem żadne nie spojrzało w bok. - Czy twoim zdaniem - spytała miękko - jeszcze za wcześnie na pocałunek? Tak, odpowiedział jego wewnętrzny głos. O wiele za wcześnie. A jednak Matthew ją pocałował. Nie mógł się powstrzymać. I nie chciał. Jej usta miały smak czerwonego wina. Chciał dalej ją całować, utonąć w tych pocałunkach, chciał ją objąć i czuć, jak ona go obejmuje, a potem... potem zapomnieć o całym świecie. Za szybko. Odsunął się niechętnie.

Dziewczyna roześmiała się. — Nic się nie stało, belle-mère. Być może zdoła namówić żonę, aby zaprosiła cię na któreś z eleganckich przyjęć, gdzie poznasz innych odpowiednich kawalerów. 16 — Ale on był taki uroczy. — Lady Rothley wydęła wargi Sprawdź Słowo „uciec" wisiało w powietrzu. 169 - Nie wiem - odparł. - Prawdę rzekłszy, nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. - Naprawdę? - W głosie Sylwii dźwięczało zdumienie. - Ja na twoim miejscu na pewno bym to zrobiła. - Nie potępiała go, po prostu się dziwiła. - Po tym wszystkim, co tu znosiłeś, jeszcze przed śmiercią Karo... - Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Ty miałabyś rozważać ucieczkę? Niemożliwe, Sylwio, jesteś na to za twarda. - Tak właśnie to widzisz? Jako ucieczkę od nas? - Tak sądzę. - Dlaczego?