był zimny i rzeczowy.

Wiedziała doskonale, co mu najbardziej odpowiada i co go podnieca. Wiedziała też, że jeśli choć na chwilę wypadnie z roli, będzie zgubiona. Zamknęła oczy, czując na ciele jego ręce. Nie mogła powstrzymać kolejnej fali obrzydzenia i łez, które popłynęły z jej oczu. Czuła się osamotniona i zagubiona. John dotknął łzy spływającej po jej policzku i podniósł palec do ust. – Boisz się, Julianno? – Tak – szepnęła drżącym głosem. – Nie musisz, moja kochana. – Domyśliła się, że John uważa łzy i drżenie za część gry wstępnej. Wiedziała też, że mu to odpowiada. – Będę uważał. Zrobię to bardzo delikatnie. Wziął jej dłoń i przesunął do swego członka. Jak setki razy wcześniej, zaczął wyjaśniać, jak ma go trzymać i pieścić. Kiedy to zrobiła, z jego ust wydobyły się głuche pomruki, bardziej zwierzęce niż ludzkie. Znowu poczuła przypływ mdłości. Zaczęła się zastanawiać, czy śmiertelna kula nie byłaby jednak lepszym wyjściem. Przewrócił ją na plecy i wszedł w nią. Krzyknęła. Z przerażenia i upokorzenia. Ale to go jeszcze bardziej podnieciło. Wyprężył całe ciało i wydał głośny okrzyk rozkoszy i triumfu. http://www.dobrabudowa.info.pl dreszczu, jaki ją w tamtym momencie przeszył, fali gorąca, jaka ją zalała. Pragnęła go dotknąć. Przy nim czuła się mała i bezbronna. Ponadto, w tamtej chwili, niemal uwielbiana. O tym się nie da łatwo zapomnieć. - Jeśli będziesz chciał dokładkę, po prostu krzyknij - zapro ponowała, po czym jej kroki zadudniły na schodach. Richard wniósł tacę do pokoju. Gapił się na monstrualną ilość jedzenia: jajka, naleśniki, smażony bekon, kiełbaski, kawę, tosta, dżem, placki ziemniaczane, nawet kaszę. Jeśli zje to wszystko, będzie musiał przebiec dodatkową milę, pomyślał, siadając przy stole. Starał się nie myśleć o kobiecie, która to przygotowała. Przez resztę dnia właściwie się nie kontaktowali. Richard niecierpliwie wyglądał nocy. Ciemność i cień dawały mu wolność.

zastanawiała się, skąd wzięła się ta nagła przyjaźń i dlaczego Julianna wybrała właśnie ją. Przecież nowa przyjaciółka akceptowała ją bez najmniejszych zastrzeżeń! Julianna uznała więc, że czas na następny ruch. Postanowiła wykonać go podczas piątkowego wypadu. Po wyjściu z kina zjadły sałatkę i wypiły kawę w barze, a następnie zaczęły się zastanawiać nad sobotnimi Sprawdź proszę... – Przykro mi, ale Clark Russell już dla nas nie pracuje. Może mógłbym w czymś pomóc? – Nie pracuje?! – Julianna próbowała złapać oddech. – Co... co się stało? – W styczniu przeszedł na emeryturę. Szczęściarz z niego. Czy mógłbym...? Julianna ciężko odłożyła słuchawkę i jęknęła. Usiadła na podłodze i przyciągnęła kolana do brody. Ukryła w nich twarz i zaczęła się kiwać niczym osierocone dziecko. Starała się jakoś opanować strach. Billy nie żyje. Ktoś zamordował go trzy tygodnie po jej ucieczce. Clark nie pracuje już w CIA. Jej matka gdzieś znikła. John zabrał się za porządki. Chciał się zemścić.