Gdybym tylko mogła do niej zadzwonić, pomyślała, czując przemożną

- Jeśli będziesz chciał dokładkę, po prostu krzyknij - zapro ponowała, po czym jej kroki zadudniły na schodach. Richard wniósł tacę do pokoju. Gapił się na monstrualną ilość jedzenia: jajka, naleśniki, smażony bekon, kiełbaski, kawę, tosta, dżem, placki ziemniaczane, nawet kaszę. Jeśli zje to wszystko, będzie musiał przebiec dodatkową milę, pomyślał, siadając przy stole. Starał się nie myśleć o kobiecie, która to przygotowała. Przez resztę dnia właściwie się nie kontaktowali. Richard niecierpliwie wyglądał nocy. Ciemność i cień dawały mu wolność. Czuł się jak potępiony wampir: noc była jego przyjacielem, chociaż tak naprawdę kochał dzień i słońce. Z pokładu promu schodzili ludzie, a Laura szukała w tłumie małej dziewczynki i pielęgniarki, która miała ją tutaj przywieźć. Zobaczyła śliczne dziecko, ciemnowłose, z twarzą cherubinka, prowadzone przez Katherine Davenport. Uśmiechnęła się do swojej koleżanki. - Cieszę się, że to ty ją przywiozłaś. Katherine spojrzała na dziewczynkę i również się uśmiechnęła. - Uznałam, że powinien to być ktoś znajomy, a nie zupełnie obca osoba. http://www.dobre-budownictwo.biz.pl/media/ Cieszymy się, że ta dziewczyna nas wybrała. Prawda, Richardzie? – Tak, potwornie – powiedział, znowu kręcąc się na swoim miejscu. – Chciałem tylko zadać jeszcze jedno pytanie. Dlaczego wybrała właśnie nas? Przeciez˙ inni czekają dłużej... Ellen uważnie spojrzała na małżonków. – Czy to znaczy, że chciałbyś...? – zaczęła. – Nie! – Kate chwyciła męża za rękę. – Jasne, że nie. – Chciałabym usłyszeć odpowiedź Richarda, czy wolałby jeszcze przemyśleć całą sprawę. Nie musicie się spieszyć – dodała, patrząc wyłącznie na mężczyznę. – Nie mogę umieścić dziecka w domu, w którym nie ma pełnej zgody co do adopcji. Byłoby to nieuczciwe, tak wobec noworodka, jak i innych czekających par. Zimne palce Kate zaczęły drżeć. Do Richarda po raz kolejny dotarło,

-A pani nie nauczyli w Departamencie Stanu dyplomacji? -Owszem, ale nie jesteśmy na obcym terytorium, więc nie może pan liczyć na immunitet dyplomatyczny. Walcząc z uśmiechem, Richard oparł głowę o zagłówek fotela -Czego pani chce? - zapytał pojednawczo. -O, pierwsze stadium negocjacji - stwierdziła z satysfakcją. Sprawdź Po raz ostatni prosiła, żeby spotkał się z nią i z Richardem, kiedy będzie w mieście. Ale Luke nie oddzwonił. Jego milczenie stanowiło odpowiedź. Luke nie potrzebował już jej przyjaźni. Ani przyjaźni, ani samej Kate. Wolał zapomnieć. Wobec tego powinnam dać mu spokój, pomyślała. Wstała od biurka i podeszła do śpiącej w wózku Emmy. Uśmiechnęła się. Przynajmniej nie musi wybierać między dzieckiem a pracą. Nie chciała zostawiać małej z nianią. Byłoby jej żal, gdyby musiała rozstawać się z córką, nie mogąc na bieżąco obserwować wszystkich jej osiągnięć. Tak jak Richard. Od czasu ostatniej kłótni, która odbyła się przy wtórze krzyków Emmy, wychodził z domu częściej niż zwykle, jednak kiedy wracał,