Musiał.

– O1ivia Bentz? – wołam i zatrzymuje ją. – Jak lot? Wzrusza ramionami. – Opóźniony. – Jestem Sherry, koleżanka Jonasa Hayesa. Prosił, żebym cię odebrała. – Słyszałam już. Mierzy wzrokiem mój mundur. – Wiesz, że pracuję w policji, prawda? Uprzejmie kiwa głową. Pokazuję jej odznakę Petrocelli. W peruce i okularach jestem do niej na tyle podobna, że jest usatysfakcjonowana. – Dziękuję za pomoc – mówi. Taka uprzejma i dobrze wychowana. – Mów mi Sherry. Samochód jest na zewnątrz – odpowiadam i razem idziemy na parking, gdzie już czeka wóz patrolowy. Otwieram tylne drzwiczki. – Daj bagaż – proponuję. Robi to posłusznie, oddaje nawet torebkę, w której, jak się domyślam, jest jej komórka. Idzie do przodu, a ja widzę komórkę w kieszeni torebki. Zdejmuję czapkę, odkładam ją na tylne siedzenie, a przy okazji wyłączam jej telefon i ponownie wsuwam go do torebki. O1ivia tymczasem już wsiadła do samochodu. – Doskonale. Nie boi się, nie ma w niej wahania, a mnie ogarnia błogość. Tak długo czekałam na tę chwilę... Ale nie czas na dumę. Jeszcze nie. Mam niewiele czasu, więc szybkim krokiem idę do drzwiczek od strony kierowcy. Im szybciej oddalę się z lotniska, na którym aż się roi od kamer przemysłowych i niedoszłych policjantów, tym lepiej. Nie mogę teraz tego zepsuć, nie http://www.dobrygeriatra.pl – Codziennie. – Kłamczuch. – Roześmiała się i usłyszała, że odpowiada tym samym. – A co nowego u ciebie? Zebrała resztki odwagi, postanowiła, że powie mu to prosto z mostu i niech się dzieje, co chce, ale akurat w tym momencie Hairy S usłyszał coś na zewnątrz i zaczął szczekać jak szalony. – Cicho bądź! – zawołała. Bentz znowu się roześmiał. – Bomba. Dzwonisz po to, żeby kazać mi się zamknąć. – Chyba już ci mówiłam, że wspaniała ze mnie żona. – Wiem, Liwie... co najmniej milion razy... – Jego słowa ginęły w szumie, nie wszystko do niej docierało. – Nie słyszę cię, głos ucieka. – Za późno. Przerwano połączenie i O1ivia powiedziała do martwej słuchawki: – A tak przy okazji, kolego, po raz drugi zostaniesz ojcem.

Przypomniał sobie, że czasami przyjeżdżali tu z żoną wieczorem bez córki. Spacerowali po molo, wdychali słony zapach oceanu, wstępowali na drinka do jednego z barów przy plaży. A ona mimo to spotykała się tu z Jamesem. Wrócił do teraźniejszości, rozluźnił napięte barki i postanowił przejść się wzdłuż plaży. Myślami błądził w przeszłości. Ból w nodze nie przeszkodzi mu w wędrówce po piasku i Sprawdź idiotyczne. Nieważne. Nawet jego opory w sprawie dziecka. Niech tam, jeśli O1ivia chce mieć dziecko, niech ma. Nawet całą gromadkę. Jeśli jeszcze zdąży. Hayes się rozłączył. – Jeszcze nie wracamy na posterunek. – A dlaczego? – Martinez podniosła głowę. Hayes zmarszczył brwi. Wypatrywał zjazdu z autostrady. – Spalono samochód Sherry Petrocelli. – O Boże. – Martinez ukryła twarz w dłoniach. – To nie wszystko. Znaleźli zwłoki na tylnym siedzeniu. – Co? O, nie. – Bentz poderwał się z miejsca tak gwałtownie, że pas bezpieczeństwa zacisnął się automatycznie. Zrobiło mu się niedobrze, gdy myślał o O1ivii, ślicznej, radosnej, cudownie inteligentnej O1ivii. Boże, nie, błagam, nie. Nie mógł oddychać. – Hayes,