Wiem, że wyglądem przypominam bohaterów romansów. Natura obdarzyła mnie wzrostem i urodą, a jest to kombinacja, której kobiety nie potrafią się oprzeć. Jestem też wdowcem z dziećmi, co szczególnie silnie działa na kobiecy instynkt macierzyński. Co więcej, jestem lekarzem. Kobiety zawsze zakochują się w lekarzach... - Doktorze Galbraith! -Willow wyprostowała się dumnie. Była wściekła! - Jest pan zwykłym skunksem! Pozbawionym R S taktu nosorożcem! Na dodatek zadufanym w sobie niczym paw! - Uniosła dumnie głowę, nie kryjąc oburzenia, ale Scott widział tylko, jak jej jedwabiste włosy cudownie lśnią w popołudniowym słońcu. - Proszę mnie posłuchać, doktorze, zostanę tutaj! Nie opuszczę pańskich dzieci! Jeżeli postanowi pan mnie zwolnić, założę przeciwko panu sprawę i nie poddam się aż do orzeczenia Sądu Najwyższego! - Jej twarz wyrażała pogardę. - I proszę się nie martwić. Po tej rozmowie już mi nie grozi, bym kiedykolwiek miała się w panu zakochać! Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do wejścia, nie spoglądając ani razu do tyłu. Scott patrzył za nią rozdarty między http://www.dobryproktolog.pl R S - Mam pracować w Summerhill? - Willow zbladła, - Tak, moja droga, czy to dla ciebie problem? Willow z trudem udało się zachować zimną krew. Na sam dźwięk tej nazwy powracały najgorsze wspomnienia. Wspomnienia, które wciąż, mimo że od tamtego czasu minęło siedem lat, napawały ją smutkiem. I poczuciem winy, które najwyraźniej nie zamierzało nigdy zniknąć. - Oczywiście, że nie. Wiesz, jak bardzo potrzebuję pracy. Ida Trent klasnęła radośnie w dłonie. - To dobrze, bo to wymarzona posada dla ciebie. A Summerhill jest piękną posiadłością! Dom stał pusty przez ostatnich siedem lat. Galen i Anna Galbraithowie przeprowadzili się do
tanecznych? - odparła Camryn i ruszyła w stronę gości. - Od wczesnego dzieciństwa chodziła na balet! - dorzuciła przez ramię. Scott odstawił na bok drinka i podszedł do Willow zajętej rozmową ze zdobywcą ośmiotysięcznika. - Przepraszam - wtrącił się do rozmowy. - Przepraszam, Sprawdź - Nie! - zawołał stanowczo. Zaśmiała się. - Właściwie to masz rację. Pada i dzień faktycznie może nie być najlepszy. A teraz - kontynuowała - zmienimy ci pieluszkę i... - Sucho! Nachyliła się nad dzieckiem. Rzeczywiście, pieluszka była sucha. - Jaki mądry chłopiec! - Spojrzała na niego z podziwem. -Jesteś bardzo mądry! Mikey uśmiechnął się rozkosznie. - Mikey mądry! - zawołał, nie kryjąc zadowolenia. Był taki podobny do ojca! To samo błękitne spojrzenie,