Tym razem mężczyzna usiadł od razu na krześle

czy kogoś innego? Sięgnęła do zamka. To śmieszne, pomyślała. Ale nie. Usłyszała wyraźnie, jak porusza się klamka w drzwiach sypialni. Ktoś wchodzi do środka. Zastygła w bezruchu. Nasłuchiwała. Mijały sekundy, minuty... Nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje oddech. Wreszcie wypuściła powietrze. W ciszy zabrzmiało to tak głośno jak silnik odrzutowca. Przestraszyła się, że w ten sposób przegapiła jakiś szmer. Znów wstrzymała oddech. Nic, cisza. Pomyślała, że ma manię prześladowczą. Otworzyła drzwi łazienki. Jej krzyk podniósłby na nogi głuchego. ROZDZIAŁ CZTERNASTY Dane bezskutecznie szukał Andy'ego Lathama. Koło domu nie było ani jego ciężarówki, ani łodzi. Sprawdził bar, do którego Latham często zaglądał. Bez rezultatu. Gdy wyjeżdżał na drogę, zadzwonił telefon komórkowy. Usłyszał miły, kobiecy głos: http://www.e-domydrewniane.info.pl/media/ Upadła na pokład, ale udało się jej od razu wstać. Znów rzuciła się do burty, jednak Latham chwycił ją w pasie. Nie zwracał uwagi na rozrywające mu skórę paznokcie. Zaciągnął Kelsey do zejściówki. Pchnął brutalnie, tak że wpadła do kabiny. Zaczęła krzyczeć. Wskoczył za nią i zawlókł ją do części w dziobie. Leżała teraz na koi, a on sięgał po krawat. Podniosła się, krzycząc z całej siły. Silnym pchnięciem posłał ją znów na koję. - Kelsey... miła, dobrze wychowana Kelsey. Zawsze lubiłem zabawę, ale z tobą... zabawimy się potem. Nie będziesz nawet o tym wiedziała, nic cię to nie będzie obchodzić. Będziesz się uśmiechać,

328 - No tak, w nocy wydawało się jej, że słyszy kogoś za przesuwanymi drzwiami do sypialni. Ja wyszedłem od tyłu, Larry od frontu. Cindy wybiegła z domu. Chyba wpadła na wiatrochron. W każdym razie straciła przytomność. Lekarz powiedział, że Sprawdź - Nie. - Jesteś pewna? Nie zemdlejesz ani nic takiego? Powinna być mu wdzięczna, lecz jego pytanie zabrzmiało tak protekcjonalnie, że zirytowała się. - Jestem pewna, nigdy nie mdleję i całkiem dobrze mogłam poradzić sobie sama. - Jak? Przekonałabyś ich siłą argumentów? RS 104 - Panowałam nad sytuacją - powtórzyła. Usłyszeli narastający odgłos syren, po chwili zapiszczały opony, z radiowozu wyskoczyli policjanci. - Jeden jest tutaj - wskazał Bryan. - Drugi leży przy tamtym samochodzie. Zaatakowali tę panią.