kobieta, której przez całe ¿ycie zazdrosciła. A Marla nie była

Powinien pojechać do domu, do swojej rodziny. Peggy Sue na pewno była zmęczona po całym dniu uganiania się za Donnym i Candice. Kiedy była w ciąży, zawsze narzekała i czuła się zmęczona, a teraz, nosząc w brzuchu piąte dziecko, musiała się bardziej opiekować starszymi, Timmym i Robbym, którzy stawali się dla niej coraz większym utrapieniem. Timmy już wpadł w tarapaty; Shep przyłapał go parę razy na paleniu marihuany z przyjaciółmi. Inna sprawa, że nie powiedział o tym Peggy Sue. A Robby? - Robby kolegował się z tymi cholernymi dzieciakami Dauberów. Shep uważał, że z Robbym zawsze coś było nie w porządku, właściwie już od dnia narodzin. To tak jakby w sześciopaku brakowało dwóch piw. A może trzech. Oczywiście Shep nikomu się nie przyznał, co myśli. Candice była słodka, ale Shep zdążył już się zorientować, że strasznie rządzi swoim młodszym braciszkiem Donnym, okropnym, zasmarkanym, rozlazłym marudą. A teraz następne dziecko w drodze. Cholera. Na razie jednak Shep nie był w stanie myśleć o swoich latoroślach. Wręcz tego nie chciał. Wnętrze wozu wypełnił zapach perfum Vianki. Spojrzał na nią ukradkiem, zobaczył łzę cieknącą po jej policzku i bardzo żałował, że nie może jej zlizać. - Co się stało? - zapytał, wrzucając kolejny bieg. Mijali kilku sąsiadów, którzy powoli wracali do swoich domów. - Madre. Ona... połknęła za dużo pastylek. - Pastylek? - Si. Nasennych. - Celowo? - zapytał, skręcając w jedną z dróg wyjazdowych. - Nie. - Ściągnęła swoje piękne usta. - Ona... bywa oszołomiona. Czasami jeśli mnie nie ma, zapomina, że już je wzięła, i wtedy... bierze następne. Tym razem... - Głos jej się załamał i szybko się przeżegnała. Shep próbował nie patrzeć na jej piersi. Po prostu to byłoby nie w porządku. Podobnie jak erekcja, którą właśnie http://www.e-plytywarstwowe.net.pl/media/ Chyba ¿e nigdy do ciebie nie nale¿ały. Spojrzała w lustro nad toaletka. Blada kobieta o krótkich włosach, zielonych oczach i lekko wystajacych kosciach policzkowych. Since znikneły i poza lekka opuchlizna po wewnetrznej stronie policzków, tam, gdzie Nick wyrywał druty, była w zasadzie soba. Ze swoim dzieckiem. To by sie zgadzało. Ale rubin nie pasował do tej układanki, chocia¿ Marla miała mgliste wra¿enie, ¿e ju¿ kiedys widziała ten pierscionek. Na czyjejs dłoni. Ale czyjej? Jeszcze raz przejrzała zawartosc kasetki. Wiekszosc zgromadzonej tam bi¿uterii nie była zbyt cenna, takie rzeczy 289

Cissy i zajrzała do srodka. Cissy spała. Na jej twarzy migotało błekitne swiatło właczonego telewizora. - Wie dobrze, ¿e nie wolno jej spac przy tym - rzuciła, jakby zirytowana na córke. Weszła do pokoju i wyłaczyła telewizor. Cissy nawet nie drgneła. Wyszli na korytarz. Sprawdź rozgladała sie wokół, zdezorientowana, zaraz jednak przypomniała sobie, ¿e jest w domu. ¯e to jej pokój. Jej łó¿ko. Jej... wszystko. Jak długo spała? Przez ¿aluzje do pokoju wpadało szarawe swiatło, ale Marla miała pełny pecherz i była dziwnie ocie¿ała, doszła wiec do wniosku, ¿e musiała spac cała dobe. W ustach czuła nieprzyjemny posmak, włosy wydawały jej sie brudne i wilgotne od potu. Nie słyszała, jak Alex wchodził do pokoju, nie słyszała płaczu dziecka, spała jak zabita. W staniku i majtkach powlokła sie do łazienki, skorzystała z toalety i ochlapała twarz zimna woda, unikajac spogladania na swoje ¿ałosne odbicie w lustrze. Przy umywalce wisiały swie¿e reczniki. Rozebrała sie i weszła do oszklonej kabiny