narodzinach. Ty... ty powiedziałeś mi, że ona nie przeżyła. Że te prochy, które rozsiałam na wzgórzach... och Boże,

zacisnietych ustach determinacje, a w oczach cien leku. - Zróbmy to w koncu - ponaglił ja. Skineła głowa. Opanowała chec ucieczki, która ja nagle ogarneła. Kłamstwa. Całe moje ¿ycie jest jednym wielkim kłamstwem, pomyslała, odruchowo skrecajac w prawo. Korytarz wydał jej sie dziwnie znajomy. Serce biło jej mocno i szybko, czuła ucisk w piersi, na plecach wystapił zimny pot. - Byłam tu ju¿ kiedys - powiedziała, z trudem przełykajac sline. - Cholera, jestem tego pewna. Zatrzymali sie przed drzwiami oznaczonymi numerem 3-B. To miejsce Kylie Paris nazywała domem. Nick zapukał, głosno i zdecydowanie. Z mieszkania nie dochodziły ¿adne dzwieki - ani szum telewizora, ani odgłos kroków zbli¿ajacych sie do drzwi. Nie dosłyszeli okrzyku zaskoczenia ani głosu oznajmiajacego, ¿e ktos, kto tu mieszka, ju¿ spieszy, by wpuscic nieoczekiwanych gosci. Nikt nie patrzył przez wizjer. W mieszkaniu panowała absolutna cisza. - Co teraz? - spytała Marla. Stali na zniszczonej, szarej http://www.e-szambabetonowe.info.pl myslała szybko i zawsze spadała na cztery łapy. - Tak, mo¿emy tylko dziekowac Jezusowi, ¿e prze¿yła. Amen. - Jej przyjaciółka miała mniej szczescia - ciagneła. - Znałes Pam? Spotkaliscie sie kiedys? - Nie. - Aha. - Pełne dezaprobaty prychniecie dało Nickowi do myslenia. Ciekawe, kim była pasa¿erka Marli. Ale wiele pytan zwiazanych ze szwagierka pozostawało bez odpowiedzi. - Słuchaj, Nick. Dzwonie do ciebie, bo jestesmy rodzina i pomyslałam, ¿e mo¿e zrozumiesz. Byliscie kiedys dosc blisko ze soba, ty i Marla, i wiesz, ¿e ja zawsze sie z nia przyjazniłam. Kocham ja jak siostre... to znaczy, gdybym miała siostre... i nie

- Tak, wszystko, byle nie szpital. - Dobrze. Wiec doszlismy do porozumienia. - Eugenia spojrzała na Toma ostrzegawczo i wyciagnawszy z kieszeni pek kluczy, podeszła do drzwi biura Aleksa. Weszła do srodka i po chwili zza półprzymknietych drzwi dobiegł jej głos. - Zdaje sie, ¿e postawiłas na swoim - stwierdził Nick, Sprawdź niemal pewny, ¿e nie popełniono ¿adnej ra¿acej pomyłki. Pam Delacroix nie ¿yła. To tyle, jesli chodzi o jego teorie zamiany miejsc. Właczył migacz i tu¿ przed wjazdem na most zmienił pas. Cały czas zastanawiał sie, dlaczego ta nieszczesna sprawa stoi w miejscu. Portret pamieciowy człowieka, który przebrał sie w fartuch doktora Carlosa Santiago tej nocy, kiedy zmarł Charles Biggs, mógł byc portretem ka¿dego białego me¿czyzny majacego metr osiemdziesiat wzrostu i wa¿acego około osiemdziesieciu kilo. Nic nie wyró¿niało go sposród setek tysiecy innych. Miał niezbyt krótko przystrzy¿one ciemne włosy, okulary i wasy. Oczywiscie do tego czasu ju¿ mógł ufarbowac sobie włosy,