Może na tym właśnie polegała różnica. Pomimo wszystkich cierpień, Rainie nigdy nie

Mijają kolejne sale. W pierwszej zamaskowani grabarze pakują do trumien wielokrotnego użytku worki ze zwłokami. W kolejnej właśnie skończyła się sekcja. To, co po niej zostało, nie jest już nawet ciałem. Podhorecki odwraca wzrok od poćwiartowanych połaci skrwawionego mięsa. Lang czeka przy kamiennym stole. Wpatruje się w Podhoreckiego oczkami jak skwarki zatopione w smalcu. Jego twarz w połowie już skonała, myśli i na wszelki wypadek układa w głowie precyzyjny rysopis: siwizna zmieniła go w starca, choć pewnie dopiero co skończył czterdzieści lat. Pociągła twarz o regularnych niegdyś rysach, wąsy, które zasłaniają górną wargę, chaotyczna broda. Szpeci go tylko blizna – szerokim duktem tnie lewą brew 74/86 i orząc policzek, znika w mierzwie siwej http://www.eckielce2017.pl – Dobrze – powiedziała. Pochyliła się i zwymiotowała mu na buty. – Ja pierdzielę! – Mann odskoczył pół metra do tyłu i na próżno próbował pozbyć się wymiocin, kopiąc wściekle w krzaki. Młócił rękami powietrze. Jego twarz zrobiła się purpurowa. Rainie nie wahała się. Może nie był to elegancki plan, ale lepszego nie zdołała wymyślić. – Uciekaj – zawołała do Danny’ego. – Uciekaj! I rzuciła się na Manna. Gdy toczyli się bezwładnie, wyślizgnęła mu się broń. Rainie słyszała, jak Mann rzuca się i przeklina. Wydawało jej się, że jego kolana i stopy są wszędzie. Instynktownie próbowała osłonić głowę. Oko, jej oko. O Boże, czuła, jakby policzek zajął się ogniem. Ale nie mogła podnieść rąk. Były związane z tyłu, więc tylko wiła się na ziemi jak bezbronny robak. Richard usiłował dosięgnąć ją silnym kopniakiem. Ledwie zrobiła unik, przetaczając się kawałek dalej, gdy nagle ją zostawił.

deszczu było bezchmurne. Gwiazdy przypominały srebrne główki szpilek na czarnym atłasie. Uwielbiała takie noce. Idealne, by zasiąść na werandzie, słuchać sów i wyobrażać sobie szum fal rozbijających się o skaliste brzegi. Wnętrze domu mogło kryć wszystkie złe wspomnienia z dzieciństwa, ale na zewnątrz czekało to, co w świecie najlepsze. Ziemia, drzewa, niebo. I świadomość, że cokolwiek się stanie, ona, Rainie, jest tylko cząstką tego ogrom, a gwiazdy będą świecić jeszcze długo po tym, jak jej już nie będzie. Sprawdź udało mi się coś zauważyć. – Rzucił Rainie wymowne spojrzenie. – Okna są tam na tyle duże, że może przedostać się przez nie dorosły mężczyzna. A gdyby tak któryś z nich wyślizgnął się ze swojego gabinetu przez okno, wszedł do szkoły bocznym wejściem i zaskoczył pannę Avalon w jej klasie? Teoretycznie mógłby wykorzystać Danny’ego dla odwrócenia uwagi, a samemu wybiec z budynku i wrócić do gabinetu przez okno. Ten scenariusz tłumaczy, dlaczego niektóre dzieci widziały mężczyznę w czerni, ale nikt z mieszkańców okolicznych domów nie dostrzegł, żeby facet uciekał przez ich podwórka. Gorzej, że oba okna wychodzą na szkolny parking. Jakie są szanse, że dorosły mężczyzna wydostałby się niepostrzeżenie przez któreś z nich? – Zdarzały się dziwniejsze rzeczy – powiedział Luke, wzruszając ramionami, ale nikt go nie poparł. Szanse były raczej mizerne. – Znalazłby się też motyw – kontynuował Sanders. – W dzienniku Avalon wyczytałem, że piękna Melissa zaczynała mieć wątpliwości co do dalszego związku z Vander Zandenem.