ciężkiego uderzyło ją w plecy, wbijając z powrotem w ziemię. Potem

nieszczęsny wyrok. Wygrałaby w sądzie, jej sprawa była zbyt znana, miała za sobą całą opinię publiczną. Przyszłość nie była już wielką niewiadomą. Udało się! Wiedziała, że przed nią jeszcze dużo chodzenia i załatwiania, ale wiedziała też, że na końcu drogi czeka jej syn. * ** Dojechawszy do Roswell, postanowili że nie będą się zatrzymywać. Do domu był kawał drogi, wiedzieli, że nie wrócą przed nocą, ale i tak oboje chcieli wracać jak najszybciej. - Co zamierzasz? - spytał Rip poważnie. Mówił o Diazie. - Jeszcze nie wiem. an43 379 Nie mogła myśleć o tym zbyt intensywnie, aby się nie załamać. Zdrada Diaza bolała jeszcze bardziej niż oszustwa Susanny. Ufała temu facetowi bardziej niż komukolwiek na świecie. Oddała mu swoją duszę, ciało, całe swe życie. Czemu miałby jej zrobić coś takiego, wiedząc, ile czasu i energii poświęciła na szukanie Justina? Równie http://www.emedycyna-estetyczna.com.pl wybrzeże Zatoki Meksykańskiej, gdzie daleki kuzyn trzymał dla niego kuter rybacki. W tym rejonie turyści pojawiali się znacznie rzadziej niż w innych częściach Meksyku, co było poniekąd zrozumiałe, zważywszy na dżungle, bagna, komary i przybrzeżne pola naftowe. Wziąwszy ze sobą niezbędne zapasy, Pavon wypłynął na zatokę. W ten sposób nikt nie mógł go już zaskoczyć, no, chyba że Diaz zabawi się w nurkowanie. Arturo żałował, że w ogóle taka myśl przyszła mu do głowy, od tego czasu nie mógł się powstrzymać od nerwowego popatrywania w głębiny i lustrowania powierzchni wody Wszędzie panowała wilgoć, a Pavon, dziecko pustyni, nienawidził tego ciężkiego, gęstego powietrza. Co więcej, nastała pora częstych huraganów. Arturo codziennie słuchał prognoz pogody przez radio. Jeżeli jakiś sztorm miałby zawitać do zatoki, on wolał być

- Nie byli razem. On też ich obserwował. - Cóż, to zmienia postać rzeczy - mruknął ktoś cicho. - Wiesz, kto to mógł być? - spytała Debra. - Nie mam pojęcia. Nawet mu się porządnie nie przyjrzałam. Ale kimkolwiek był, uratował nam obojgu życie, powstrzymując mnie przed zrobieniem czegoś głupiego. A skoro już o głupich rzeczach Sprawdź terytorium Stanów Zjednoczonych, to podlegałby miejscowemu prawu. Podobnie było przecież w Meksyku, gdzie zjeżdżali naiwni turyści zwabieni dyrdymałami o swobodzie zażywania narkotyków. A potem... złapali cię w Meksyku, więc idziesz do meksykańskiego więzienia. Kwestie prawne stawały się tu jednak sprawą dyskusyjną. Jeżeli Diaz był pewien, kto za wszystkim stoi, a jednocześnie miał zbyt mało niezbitych dowodów, które mógłby podrzucić właściwym służbom (będąc pewnym rychłego wyroku), wtedy brał sprawy w swoje ręce i załatwiał je w inny sposób. Powiedział Milli, że nie zabija dla pieniędzy. Była to prawda, w pewnym sensie. Zabijał i płacono mu za to, ale pieniądze nigdy nie stanowiły prawdziwego powodu. Istnieli ludzie popełniający