Ragnor idziemy z wami. Brent, ty i dziewczyny pilnujecie domu.

muzeum. - Uważaj na kurczaki - ostrzegła Cindy. - Proszę? - zapytała Kelsey wyrwana nagle z rozmyślań. - Kurczaki. Umyj je dobrze i potem niech niczego nie dotykają. Zarazki, bakterie... sama wiesz. - Dobrze. Będę czujna jak sokół - zapewniła przyjaciółkę. - Hamburgery gotowe? Wyniosę je na dwór. Pracowały w kuchni same. Kelsey słyszała dochodzące z zewnątrz głosy mężczyzn. - Cindy, poradzisz sobie z kurczakami lepiej ode mnie - powiedziała. - Zostań tutaj, a ja wyniosę mięso, żeby zaczęli już piec. Nie czekała na odpowiedź. Wzięła talerz z uformowanymi kotletami i wyszła z kuchni. W jadalni zatrzymała się. Na stole stal komputer Dane'a. Pliki, poczta elektroniczna. Obok stosy papierów, wydruki. Stała przez chwilę, słuchając, jak Cindy mówi sama do siebie o niebezpieczeństwie http://www.eogrzewaniepodlogowe.com.pl/media/ Usłyszała śmiech i odwróciła się. To tylko wychodziła jakaś inna para. Ruszyła szybciej, serce znów łomotało. Potem zastygła w miejscu i odwróciła się. Wejście do klubu tonęło w cieniu, bramkarza nie było widać. Sylwetka przy drzwiach 207 nie mogła być drzewem. Człowiek. Patrzył na nią. Gdy oderwał się od drzwi, była pewna, że patrzy prosto na nią. Nie widziała jego twarzy. Tyle że to ktoś wysoki, potężnie zbudowany. Nawet z tej odległości usłyszała w ciszy jego kroki. Zdecydowane, szybkie. Zbliżał się do niej. Wyciągnęła kluczyki. Nacisnęła przycisk zdalnie

- Dlatego tym razem muszę działać szybciej od niego. Tylko że czasu jest tak mało, a wydarzenia toczą się lawinowo! - Może jednak powinnaś się wycofać i pozwolić, żeby Bryan się z nim rozprawił, w końcu to ceł jego życia. - Nie, sama muszę stoczyć walkę z moim osobistym wrogiem. - Proszę cię, odpuść sobie - błagała Maggie. - Nie posłuchasz mnie, Sprawdź mąż i Jessica. Proszę bardzo, mogli go podejrzewać do woli, potrafił mieć się na baczności. - Wspaniały dom - oświadczył z przekonaniem, gdy Sean oprowadził go po parterze historycznej rezydencji, którą mogliby pokazywać turystom. - Pewnie zastanawia się pan, jak było mnie stać na zakup podobnego domu z policyjnej pensji? - spytał Sean. - Szczerze powiedziawszy, w ogóle o tym nie myślałem, po prostu podziwiałem niezwykłą urodę tego miejsca. - Maggie odziedziczyła ten dom, jest w jej rodzinie od pokoleń. - Zarówno ten dom, jak i pańskie dzieci, a nade wszystko pana żona są czymś... niezrównanym. Na widok wyrazu twarzy Seana Bryan poczuł zazdrość, gdyż oto