- Więc dlaczego ja, milordzie?

Alexandra nie dziwiła się jej wahaniu. Była gotowa pospieszyć dziewczynie na ratunek, gdyby hrabia odpowiedział w zwykły cierpki sposób. - Im bardziej się spóźnimy, tym lepiej. Taka teraz jest moda - rzucił spokojnym tonem. Odetchnęła z ulgą. Może tego wieczoru postanowił zachowywać się uprzejmie. Po pamiętnym pocałunku chętniej niż zwykle rozstrzygała wątpliwości na jego korzyść. 6 Lucien zastanawiał się, czy nie pojechać do Howardów konno. Nie musiałby przez całą drogę wysłuchiwać paplania pań Delacroix. Myśl była kusząca, lecz jeszcze bardziej nęcąca była perspektywa spędzenia z panną Gallant pół godziny w ciasnym wnętrzu pojazdu. Tak więc siedział teraz obok ciotki Fiony, a karoca z turkotem toczyła się ku Clifford Street i Howard House. Pani Delacroix schowała pomarańczowe włosy pod beżowym kapeluszem, a okrągłą figurę zamaskowała wieczorową suknią w kolorach rdzy i beżu. Mogła niemal uchodzić za arystokratyczną matronę... póki nie otwierała ust. Planował powierzyć krewniaczki opiece panny Gallant i gospodarzy, a sam zająć się własnymi sprawami. Nie grą w karty, piciem czy wymykaniem się na cygaro. Oszczędzał te przyjemności na pełnię sezonu, gdy już znajdzie kandydatkę na żonę. Na śmiertelnie nudnej kolacji na pewno będzie obecnych kilka panien godnych szacunku, w tym co najmniej dwie z listy Mullinsa. Udowodni sobie i pannie Gallant, że gdy kobieta wyczuje pieniądze i tytuł, z radością poślubi samego diabła, a tym bardziej jego. Siedzące naprzeciwko niego Rose i Alexandra rozmawiały przyciszonymi głosami, http://www.eveonlinepolska.pl W odpowiedzi na tę uwagę dziewczyna nacisnęła na gaz i wyprzedziła wlokący się wóz. - Wolę patrzeć na ciebie. Pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem. Ograniczona, naiwna pannica, pełna wyniesionych z domu uprzedzeń. Ale seksowna jak diabli i do tego szalona. Bawił się z nią doskonale, chociaż wiedział, że flirt jest dla małolaty oznaką buntu, zabawą. Podobała mu się jednak jej bezpośredniość. Gloria niczego nie udawała, nie mizdrzyła się, grała w otwarte karty, jasno dawała do zrozumienia, o co jej chodzi. - Odpuść sobie. Chciałbym dojechać cało na miejsce. Był prawie pewien, że się obrazi, tymczasem ponownie wybuchnęła śmiechem. - Naprawdę? - Skręciła na pełnym gazie w zjazd z autostrady. - Co niby mam sobie odpuścić? - Przestań mi dowodzić, jaka z ciebie twarda laska. Niełatwo zrobić na mnie wrażenie. Strachliwy też nie jestem. Wyluzuj się trochę. Pokręciła głową. - Lubię wyzwania. Santos roześmiał się i oparł głowę o zagłówek. Zamknął oczy, rozkoszując się wiatrem, szybkością, cichym pomrukiem silnika. Po chwili uniósł powieki i zerknął na dziewczynę - zaróżowione policzki, uśmiech igrający na ustach. Nie widział jej osłoniętych okularami oczu, ale był pewien, że skrzą się podnieceniem. Na kieszonce białej, trochę za ciasnej bluzki widniał haft z nazwą szkoły. Zaklął w duchu. Szesnastolatka z ciałem dwudziestoletniej kobiety. Uwodzicielka od niepokalanek. Powinien mieć się na baczności. Nie pozwoli, żeby ta mała petarda go poparzyła.

- Ja? - zaśmiała się Gloria. - Miła i odważna? Powiedz to mojej matce. - Naprawdę tak myślę. Wstawiłaś się za mną, a przecież jestem nikim. Nie musiałaś tego robić. Przecież nawet mnie nie znasz. Ty jedyna w całej budzie nie potraktowałaś mnie, jakbym była zakaźnie chora, chociaż dziewczynom nie mogło się to podobać. Gloria wzruszyła ramionami. - A co mnie one obchodzą? - Sama widzisz - Liz pokiwała głową. - Trzeba odwagi, żeby gwizdać na to, co myślą inni. - Niekoniecznie. Nie lubię tych idiotek, nie mam z nimi nic wspólnego. Sprawdź Zamknęła oczy. - Tak, mimo że nie chcę. - Panna Gallant sama idzie przez życie, tak? Próbowała odczytać wyraz jego twarzy, ale dostrzegła jedynie ciekawość i pożądanie. - Panna Gallant doszła do wniosku, że to najlepszy sposób, żeby przez nie przebrnąć. Powoli zsunął z jej ramion wąskie tasiemki. - Ale nie dzisiaj - mruknął. Potrząsnęła głową. - Nie dzisiaj. Halka z. szelestem opadła na podłogę. Alexandra została w samych pończochach i butach. Spodziewała się, że Lucien ją obejmie, tymczasem on ukląkł przed nią i zdjął jej buty. Miał wprawę w rozbieraniu kobiet, bo każde jego dotknięcie było pieszczotą. Kolana się pod nią ugięły. Wbiła palce w jego nagie ramię, żeby utrzymać