– Siadaj. – Wskazał puste krzesło. – Mamy problemy z Johnem Powersem.

Radość z faktu, że nie jest jeszcze emocjonalnie martwy – a rozpacz, ponieważ wiedział, że jego pragnienie nigdy nie zostanie zaspokojone. Następnego dnia panna Green zjawiła się dziesięć minut przed umówioną godziną. Była ubrana w seksowną, obcisłą letnią sukienkę i błyszczące sandałki. Bujne kasztanowe włosy spadały jej na ramiona. Miała szczupłe opalone nogi, a paznokcie stóp pomalowała jaskrawoczerwonym lakierem. Lily nieco zdziwił jej wyzywający wygląd, niezbyt stosowny na rozmowę kwalifikacyjną. Jakby odgadując jej zastrzeżenia, panna Green powiedziała: – Mamy dziś taki upalny dzień, więc zdecydowałam się na swobodny strój. Ostatecznie nie jestem przecież jeszcze na służbie, prawda? – zachichotała, podążając za Lily do salonu. Czekał tam już Theo. Miał na sobie cienkie bawełniane spodnie i sportową koszulkę. Na widok wchodzącej dziewczyny wstał, przywitał się i zmierzył ją spojrzeniem, które Lily uznała za przejaw typowo męskiego podziwu. Zaś na pannie Green wyraźnie wywarła wrażenie uroda i władcza postawa jej ewentualnego przyszłego pracodawcy. http://www.exspres-przewozosob.com.pl ,,wyczuwam dobre wibracje’’. Marilyn natychmiast wdała się z nim w dyskusję, a Tess zrobiła sobie przerwę i z przyjemnością słuchała opowieści o złotych latach Grateful Dead. Kate natknęła się na niego po tym, jak nakarmiła Emmę i ułożyła ją do popołudniowej drzemki. – Cześć, jestem Kate – przedstawiła się, wyciągając do niego rękę. Z uśmiechem potrząsnął jej dłonią. Zauważyła, że jak na mężczyznę ma nadzwyczaj delikatną skórę. – Od razu się domyśliłem – powiedział. – Jestem Steve. Uwielbiam twoją kawiarnię. Ma naprawdę pozytywne wibracje. – Dziękuję. – A witraże są autentycznie wspaniałe. Tess mówiła mi, że jesteś artystką. – Dziękuję jeszcze raz. Artystką amatorką. – Zmruz˙yła oczy, przyglądając

Niech przyjdzie innego dnia. Westchnąwszy wrócił do obliczeń. Kiedy drzwi się otworzyły, Jack nawet nie podniósł głowy. - Mówiłem ci, że nie chcę, żeby mi przeszkadzano. Jakaś koperta wylądowała na biurku, ale Jack odsunął ją na bok. Sprawdź – Ani nie przywiózł towaru – dodał. – Który to już raz? – Czwarty. Nie znoszę drania. – Wziął do ręki przycisk do papieru i zważył go w dłoni. Serce z bakaratu, które Kate dostała od Richarda na ostatnie walentynki. – Nienawidzę braku odpowiedzialności. Kate uśmiechnęła się do siebie. Właśnie dlatego, mimo licznych wad, Blake był tak doskonałym pracownikiem. – Zajmę się tym – uspokoiła go. – Trzeba będzie chyba poszukać innego cukiernika. – Najwyższy czas! – Blake pogroził jej palcem. – I nie słuchaj żadnych łzawych historii. Co z tego, że zdechł mu pies albo uciekła od niego żona. Lub odwrotnie. Przede wszystkim nie wywiązał się z zamówienia. Jesteś stanowczo zbyt miękka, Kate – zakończył