niebezpieczeństwo nie grozi mu tylko ze strony Diaza. To on, Pavon,

Diaz zrobił kawę. Jego samego nie było nigdzie w zasięgu wzroku, jeep także zniknął sprzed werandy Na stole kuchennym leżała karteczka: „Pojechałem po jedzenie". Milla nalała sobie kawy do kubka i obeszła domek, oglądając wszystkie kąty Poza kuchnią, łazienką i sypialnią, w której spała, były jeszcze dwa pokoje, równie małe. Diaz musiał spędzić noc w tym po prawej, łóżko było rozgrzebane, poduszka zgnieciona. Do kuchni, w której było też miejsce do jedzenia, przylegała mała wnęka. Z trudem mieściły się tam pralka z suszarką. Na wprost znajdował się duży pokój dzienny z miękkimi, przytulnymi meblami i dwudziestopięciocalowym telewizorem. Wejście do domu osłaniał spory oszklony ganek-weranda, stał tam komplet białych wiklinowych mebli. Na krzesłach leżały kolorowe poduszki w wesołe kwiatki. Stojąc na werandzie, Milla widziała ocean, intensywnie niebieski w jasnym świetle dnia. Poranne powietrze było chłodne. Po kilku minutach uciekła z powrotem do kuchni, by napić się jeszcze ciepłej kawy. Czuła pustkę. Przez ponad dziesięć lat miała w życiu cel. Miała się na czym skupić. Bólu też nie brakowało, a jakże. Ale ten ból czemuś służył. A teraz... nie było już nic. http://www.gim3-skierniewice.pl/media/ zadowolenia z ich życiowego sukcesu. Lubili te same filmy, słuchali tej samej muzyki, w wyborach też głosowali tak samo. Mieli nawet ten sam ulubiony uniwersytecki zespół futbolu amerykańskiego: Ohio State Buckeyes. Co zatem mogło pójść nie tak? Susanna zamknęła za sobą drzwi garażu i weszła do domu. Wprowadziła odpowiedni kod na panelu systemu bezpieczeństwa, wyłączając alarm. Kochała chwilę powrotu do domu: widok gustownie urządzonych pokoi pachnących świeżą czystością i egzotycznym potpourri pozwalał jej zapomnieć o zapachach szpitala. Było jeszcze wspanialej, gdy czekał na nią Rip. Ale to ostatnio zdarzało się nader rzadko. Najbardziej prawdopodobny scenariusz był zarazem najbardziej banalny: inna kobieta. Oczywiście pielęgniarka. Czyż nie tak właśnie

oczach wielu ludzi Diaz też był mordercą, ale on sam się nim nie czuł. Był katem. A z tym mógł żyć. Pomoże Milli znaleźć Pavona. Ona i tak będzie próbowała, a bezpieczniej dla niej samej będzie działać z Diazem niż bez niego. Co ważniejsze, Pavon był jego drogą do głowy węża. Jeśli podąży za płotką, to w końcu dotrze i do grubej ryby. Sprawdź strony wielka półciężarówka, z drugiej otwarte drzwi, z trzeciej Diaz. Dzieliło ich wprawdzie dobrych kilkanaście centymetrów, ale Milla poczuła ciepło ciała mężczyzny i przyjemny zapach jego skóry Nie ogolił się, jego szczękę i policzki pokrywał kilkudniowy zarost. Milla poczuła nagłą ochotę, by wyciągnąć rękę i pogładzić go po twarzy, poczuć męską, podniecającą szorstkość skóry na swojej dłoni. an43 268 - Nie daj się im - powiedział Diaz, podczas gdy Milla starała się zejść z obłoków na ziemię. - Tak skuteczne wodzenie za nos wymaga dużych pieniędzy i dużych wpływów. To daje mi kolejną nić, za którą można pociągnąć. Chyba mamy tu już cały kłębek.