Fort, Drax i Rush siedzieli nieruchomo pośrodku klubu z zimnymi okładami na

- Nie wrócisz, dopóki nie będziesz całkiem bezpieczna. A przede wszystkim, czy jesteś pewna, że twoja posiadłość nie jest majoratem? - Nie, nie jest... - zaczęła. W tejże chwili skrzypnęły drzwi i wierni zaczęli się schodzić na nabożeństwo. - Można ją sprzedać. Gdyby tylko ktoś namówił do tego Michaiła... - Albo gdyby ją na przykład zastawił... - mruknął. - Do czego zmierzasz? Lecz Alec myślał już o czymś innym. - Gdyby się nam udało oskarżyć go o zbrodnię, skonfiskowana posiadłość stałaby się własnością Korony i jeszcze trudniej byłoby ci ją odzyskać. Korona mogłaby, dajmy na to, zachować Talbot Old all na swój prywatny użytek albo też wystawić dom i grunty na aukcję, a wtedy łatwo by cię ktoś przelicytował. Stary dwór na skraju wrzosowisk bez wątpienia spodobałby się jakiemuś amatorowi polowań. - Nie myślałam o tym. Co w takim razie powinniśmy zrobić? - Moim zdaniem najpierw należy odzyskać twój dom, a dopiero potem wydać kuzyna w ręce sprawiedliwości. Im szybciej to nastąpi, tym prędzej Kozacy opuszczą wioskę. Musimy tylko znaleźć dla ciebie jakieś schronienie na ten czas i możliwie jak najkorzystniej sprzedać rubin. Czy mogę go obejrzeć? Wyciągnęła kamień zza stanika i podała mu, tym razem z większym zaufaniem. - Przykro mi, że musimy go spieniężyć. - Alec podszedł z rubinem do najbliższego witraża, żeby obejrzeć klejnot dokładnie. - Mam sporo przyjaciół wśród arystokracji, większość wprost przepada za takimi błyskotkami. Może Drax czy Rush mogliby go http://www.grzejnikidekoracyjne.biz.pl/media/ niebezpieczna, skoro posłużył się jej fałszywym imieniem. Jeśli jednak uważał, że go zostawi sam na sam z tą harpią, to niewłaściwie ją ocenił! - Abby? Jakie pospolite imię! - Eva znów zaniosła się śmiechem. Zabrzmiał on jednak zgrzytliwie. - A zatem masz kochankę, tak jak przypuszczałam. Mój drogi, przede mną nic się nie ukryje. Za dobrze cię znam. - Och, nie jestem jego kochanką, madame - odparowała Becky z anielskim uśmiechem - tylko narzeczoną. - Do licha, Becky! - mruknął pod nosem Alec i natychmiast przeraziła go własna gafa. - Becky? - powtórzyła jak echo Eva. - Myślałam, że ona ma na imię Abby? Becky spojrzała z niepokojem na Aleca, zdając sobie sprawę, że Eva chce go wytrącić z równowagi. - Nie twoja sprawa, jak jej na imię. - Alec zbliżył się do Evy. - Idź sobie stąd, bo może cię spotkać coś złego!

pokłóciła się z mężem, bo najstarszy syn zażądał, żeby przestała przynosić wstyd rodzinie. Liczyła na mnie i dawała mi wszystko, czego tylko chciałem,: żeby się upewnić, że przynajmniej jedna osoba w rodzinie stoi; po jej stronie. Becky zrozumiała, że jest zły na zmarłą. Nietrudno było zrozumieć dlaczego. Księżna traktowała go jak ulubione zwierzątko, a potem z łatwością porzucała dla nowych romansów. - Musiałeś być zrozpaczony, kiedy zginęła. Sprawdź - Nie! Spadniesz razem ze mną! - Spróbuj mnie dosięgnąć! Nie pozwolę ci zginąć! - Nie dam rady - wychrypiał. Łzy napłynęły jej do oczu. Niemal mogła dotknąć końcami palców jego poranionych dłoni. - Zrób, co ci mówię! - prosiła. - Nie masz dość siły. - Owszem, mam ją! Do licha, Alec, czy nie rozumiesz, że nie chcę żyć bez ciebie?! - A niech to diabli - wyszeptał i spróbował wspiąć się odrobinę wyżej. - Do... dobrze. - Krzywiąc się niemiłosiernie, uchwycił skałę prawą dłonią, a lewą ostrożnie wyciągał ku niej. Z włosami rozwianymi przez wiatr Becky wychyliła się tak daleko, jak tylko mogła, obydwiema rękami chwyciła go za zranione ramię. Palce Aleca wpiły się jej boleśnie w łokieć. „Wydał głuchy jęk bólu, gdy pociągnęła go z całej siły w górę.