do stracenia. Tu, w Los Angeles, jest dla policji osobą niepożądaną. Jego praca w Nowym

Trzask! Lucy Springer odwróciła się, spojrzała na skraj parku i przyspieszyła kroku. W mroku nie kryło się nic niebezpiecznego, nieco dalej starszy facet wyprowadzał psa na spacer. Psisko, siwy chart, obsikiwało drzewo. Ale noc była ciemna, nadciągała gęsta mgła, sprawiając, że w błękitnawym świetle latarni wszystko wydawało się nieostre, niewyraźne. Poczuła dreszcze na ramionach. Serce zabiło jej szybciej. Ulica była za... cicha. – Jezu. – Skarciła się w myślach, że jest mięczakiem, gapą, jak powiedziałby jej chłopak Kurt. Musi się wziąć w garść. Z komórką w dłoni zatrzymała się na rogu, na światłach. Wcisnęła guzik i na wyświetlaczu pojawił się telefon siostry. Zaczęła pisać. Trzask! Gwałtownie podniosła głowę, odwróciła się za siebie. Co to za hałas? Brzmi inaczej, niż kiedy stanie się na gałązkę. Raczej ostry, twardy dźwięk. Powinna go znać. Nikogo nie widziała. Tylko starszy facet i pies – szli w przeciwnym kierunku. Ponieważ na ulicy nie było żadnych samochodów, zignorowała czerwone światło, weszła na jezdnię i dalej pisała do Laney. „Wiesz co? Mamy prawie 21 lat. Pełnoletnie. W Silvio o 23.00! O północy ja stawiam. http://www.guzmet.com.pl/media/ – Strzał. Wygląda na zabójstwo. – Mówił szybko i zwięźle, fachowo. Wydaję się im taki chłodny i opanowany, pomyślał. A przecież znałem ją. Znałem ofiarę. – Zadzwoniła do mnie... Coś ją przeraziło. Przyjechałem i zastałem ją martwą. – Jest w środku? – W kuchni. Na tyłach domu. Pusto, nie licząc kota. – Sprawdzam – powiedziała policjantka. Ciszę przecięło zawodzenie kolejnej syreny. Pobiegła do domu. Po drugiej stronie uliczki sąsiad, grubas w obcisłym dresie, przyglądał się wszystkiemu z werandy. Policjant ciągle trzymał broń w gotowości. – Nie ruszaj się – burknął do Bentza. Dłoń z pistoletem nawet nie drgnęła. – Póki tego nie wyjaśnimy, nie wolno ci nawet drgnąć, jasne? O1ivia wyłączyła telewizor, przeciągnęła się na sofie w saloniku i zagwizdała na psa. Zazwyczaj o tej porze już spała, ale dzisiaj chciała obejrzeć do końca zapamiętany sprzed lat

Właśnie skończył serię ćwiczeń na nogi, był skupiony i spięty. Patrzyła na napięte mięśnie jego ud. Od trzech tygodni, czyli kiedy usłyszał od szefowej, że może pomyślałby o emeryturze, ćwiczył ze zdwojonym wysiłkiem, rozpaczliwie walczył o odzyskanie dawnej formy. Najczęściej chodził tylko o lasce, bez kuli, choć momentami odrzucał i ją, tak jak wtedy, gdy zaczynał rehabilitację i miał chodzić o kuli. Ignorował ostrzeżenia lekarzy i zmuszał się do coraz większego wysiłku. Robił wielkie postępy, jednak w jego pojęciu wciąż Sprawdź sprawdzi, czy da się odczytać adresy i numery rejestracyjne samochodów, zegary na budynkach, pozycję słońca, cokolwiek, co pozwoli określić czas i miejsce. Montoya zmarszczył brwi. – A co zrobisz z kopiami? – Jeszcze nie wiem. Ciągle się nad tym zastanawiam. Bentz wsunął zdjęcia i arkusik do koperty. Nie wiedział, czego potrzebuje, jeszcze nie, ale miał dosyć walki z cieniami, uczucia, że jego umysł rozpada się na kawałki. Nie mógł siedzieć z założonymi rękami i pozwalać, by każdy kolejny ruch należał do przeciwnika, kimkolwiek on jest. – Na razie, buzia na kłódkę. Jeśli Jaskiel albo inni w wydziale uznają, że widzę duchy, bardzo trudno będzie ich przekonać, że mogę wracać. Montoya podrapał się w podbródek, odsunął krzesło i wstał. Światło załamało się w brylantowym kolczyku.