- Nie chcę.

- Och, jak najbardziej, jeśli już musisz - mruknął, niezbyt czułym tonem. - Każdego roku damy z Towarzystwa Dobroczynnego, do którego należę, urządzają go w Brighton, żeby zebrać fundusze na opiekę nad wdowami i sierotami po marynarzach. Niestety, w dzisiejszych ciężkich czasach przybywa nam coraz więcej podopiecznych. Aby temu sprostać, od zeszłego roku podwoiłyśmy wpisowe. Zapewniam pana, że tegoroczny turniej da wiele silnych wrażeń i rozgłosu tym, którzy wejdą do finału. - Mnóstwo zabawy za skromne dziesięć tysięcy funtów - skomentował sucho Westland. - Dziesięć tysięcy? - zdumiał się Michaił. - Czy to za wiele dla pana? - spytała z uśmiechem. Michaił, rozbrojony jej wdziękiem, roześmiał się i spojrzał na jej ojca. - Teraz rozumiem, dlaczego obowiązek zjednywania chętnych powierzono tak pięknej damie. - Niesłychana suma! - zgodził się Westland. - Tylko ten uroczy uśmiech może zmusić kogoś do zrobienia podobnego głupstwa. - Uszczypnął córkę w policzek. - Prawdę mówiąc, nie chciałem, żeby moja córka zajmowała się takimi sprawami, ale jak jej odmówić? - Och, papo, ani słowa więcej! Proszę się nie przejmować, wasza wysokość, ojciec również dał się wpisać na listę. A to znaczy, że całe przedsięwzięcie jest godne szacunku. - Stracone pieniądze. Jestem do niczego w kartach. - Ależ tu nie chodzi o wygraną, tylko o dar na szlachetny cel. http://www.hale-magazynowe.info.pl - Wasza wysokość nie musi mnie przepraszać. - Ależ jak najbardziej! Pana również nie doceniłem, Knight. Tak często współpracując z księciem Robertem, powinienem był inaczej o panu myśleć. Uratował nas pan od wielkiego nieszczęścia. - I nie tylko od niego - dodała Parthenia, całując Becky lekko w policzek. - Dziękuję wam obydwojgu. - Zwróciła się do Becky. - Wszyscy jesteśmy pani dłużnikami, moja tajemnicza Abby, ale nikt nie zawdzięcza pani więcej! Becky zaczerwieniła się na wieść, że jej podstęp został odkryty, lecz Parthenia najwyraźniej nie miała go jej za złe. - Dziękuję za odwagę, z jaką ujawniła pani nikczemność Michaiła. I pomyśleć, że o mało nie zostałam jego żoną! Becky odwzajemniła jej nieśmiało uśmiech, a Parthenia ucałowała ją jeszcze raz, po siostrzanemu, w policzek. Zaniemówiła na widok śladu po smagnięciu szpicrutą.

- Gracz, który od razu wykłada wszystkie karty na stół, nie może już niczym zaskoczyć. - Zgoda. Pragnę jednak przypomnieć, że człowiek, który ma w ręku nóż, ale nie chce go naostrzyć, jest również mało skuteczny. Dotarłam do celu, monsieur. Nie ukrywam jednak, że pomogłaby mi jakaś mapa. Blaque złączył dłonie, układając je w kształt piramidy. Zamyślony, zapatrzył się w migotliwe brylanty. Zamierzał posłużyć się lady Isabell. I tym razem musi to zrobić skutecznie. Dwa razy mu się nie powiodło. Nie udało mu się wykorzystać Bissetów do swych celów ani rzucić księcia Carlise’a na kolana. Teraz jednak dopnie swego. Był pewien, że w Isabelli znalazł wreszcie idealne narzędzie. - Pozwoli pani, że zadam jej pytanie. Jak można zniszczyć drugiego człowieka? - Najprościej odebrać mu życie. Blaque uśmiechnął się i wtedy Bella dostrzegła prawdziwe wcielenie zła. Sprawdź Emmett rozumiał jej frustrację, lecz musiał przestrzegać pewnych zasad. Spokojnie dopił trzecią kawę i powiedział jej, że ma do wyboru obstawę albo ukryty mikrofon. - Przypominam, że ostatni agent, który próbował numeru z podsłuchem, wrócił do biura ISS w trzech częściach - zauważyła z sarkazmem. Emmett wzruszył ramionami. - Wybieraj. - Cóż - odezwała się po chwili. - Ty dowodzisz operacją, więc nie mam w tej sprawie wiele do powiedzenia. - Isabello, żeby wszystko było jasne - zaczął Emmett, za jej przykładem wstając z miejsca. - Nikt nie podważa twoich kompetencji. Wiemy, jaką masz opinię. Powiedzmy, że stosuję nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, bo nie chcę stracić najlepszego agenta. A teraz - powiedział, zwracając się do księcia - pójdę wszystko przygotować. Będziemy w kontakcie. Carlise kiwnął potakująco głową, po czym spojrzał na Bellę. - Chciałbym jeszcze zamienić z tobą słowo. Usiądź, proszę. Najchętniej poszłaby do siebie i w spokoju przemyślała całą akcję. Księciu jednak nie mogła się sprzeciwić. - Czy Wasza Wysokość życzy sobie, żebym jeszcze raz omówiła wszystkie szczegóły dzisiejszej operacji? - Nie. Myślę, że mam pełne rozeznanie. Chcę ci zadać pytanie osobiste, dlatego już na wstępie proszę, żebyś nie poczuła się dotknięta. - Usiadł naprzeciw niej, przyjmując surową i prostą postawę wojskowego. - Czy mi się zdaje, czy mój młodszy syn darzy cię specjalnymi względami? Całe jej ciało naprężyło się, jak w chwili zagrożenia. Kurczowo zacisnęła palce obu dłoni, ale odezwała się opanowanym głosem: - Jeśli Waszej Wysokości chodzi o księcia Edwarda, to rzeczywiście jest dla mnie bardzo miły.