chwili znowu do niego strzelic, choc rece jej sie trzesły. Monty

łó¿ko wszystkie ubrania, ubrania opatrzone metkami znanych projektantów, o jakich, choc miały ju¿ po kilka lat, inne dziewczeta w jej szkole mogły tylko marzyc. Sweterki, bluzki, spódnice, które Kylie nosiła, zawsze troche tym skrepowana, 437 bo tak bardzo ró¿niły sie o bawełnianych podkoszulków i tanich d¿insów, które jej matka kupowała w supermarketach. - Wiesz przecie¿, ¿e jestes dla mnie wszystkim - powiedziała Dolly, obejmujac córke w talii. Kylie stała, dr¿ac z gniewu, głeboko zraniona faktem, ¿e była niechcianym dzieckiem. - Ja zawsze byłam z ciebie dumna i ty te¿ powinnas byc z siebie dumna. Dziwne jest tylko, ¿e jestes taka do niej podobna... do Marli. Geny Amhurstów musza byc bardzo silne. Kylie nie chciała płakac ani u¿alac sie nad soba, postanowiła wyrównac rachunki. Ze swoim ojcem i ta rozpieszczona, uprzywilejowana przyrodnia siostra. Najpierw jednak musi sie z nimi spotkac. Aby tego dokonac, opracowała pewien plan - pierwszy z wielu. Nie zwlekała, by wprowadzic go w ¿ycie. Miała zaledwie pietnascie lat, kiedy zaczeła wymykac sie sama na miasto. W http://www.hale-magazynowe.net.pl/media/ wuja. „Monty” jeszcze jako mały dzieciak stawał pare razy przed sadem dla nieletnich. Najwyrazniej jego ojciec, Fenton, nie miał takiego wpływu na sedziów i policje jak wuj Samuel. A mo¿e po prostu uwa¿ał, ¿e syn powinien ponosic odpowiedzialnosc za swoje czyny. Istniała tak¿e mo¿liwosc, ¿e Fentona niewiele obchodził syn i jego wybryki. W tym nie byłoby zreszta nic niezwykłego. Paterno nie musiał szukac daleko, jego własny ojciec zupełnie sie nim nie interesował. Siegnał po fili¿anke z kawa wypił łyk i poczuł, ¿e zaraz chwyci go zgaga. O co własciwie chodzi z ta Marla Cahill i Pam Delacroix? Były ma¿ Pameli domaga sie sprawiedliwosci, ale Paterno podejrzewał, ¿e facet po prostu poczuł pieniadze.

rajstopami, pobiegła do foyer. - Ta rozmowa nie jest skończona - upierała się Shelby, idąc za Lydia jak pies tropiący zbiegłego przestępcę. Kiedy gosposia otworzyła drzwi, Shelby się podłamała. Na środku frontowego ganku stała, zgodnie z obietnicą, Katrina Nedelesky. Zdążyła już przygotować swój firmowy uśmiech i właśnie zdejmowała okulary przeciwsłoneczne. Kiedy zwróciła błękitne oczy na Lydię, gosposi zaparło dech w piersiach, a twarz zrobiła się blada jak kreda. - Espiritu Santo! - Lydia się przeżegnała. Sprawdź wypuscic jej z ramion, napre¿ony jak struna, wibrujac ta sama nuta. Ukrył twarz w zagłebieniu jej szyi. - Wiedziałem - powiedział, dyszac cie¿ko, wsuwajac dłonie w jej włosy i unoszac głowe, ¿eby spojrzec jej w twarz. - Wiedziałem, ¿e z toba własnie tak bedzie. 413 - Tak jak kiedys? - spytała, choc wcale nie miała pewnosci, ¿e byli ju¿ kiedys kochankami, ¿e ona naprawde jest Marla Amhurst Cahill. - Nie, nie tak jak kiedys. - Nick uniósł sie na łokciach i spojrzał na nia błekitnymi, przenikliwymi oczyma. -Lepiej. Znacznie lepiej. - Zało¿e sie, ¿e mówisz to wszystkim - za¿artowała, choc