Poczuł jeszcze dłoń mężczyzny klepiącą jego pośladek, ale nawet się nie obejrzał.

Blaque tylko skinął głową. - Najmłodszy książę mieszka w innym skrzydle - zauważył. - Nie szkodzi. Spiesząc na ratunek rodzinie, ulegnie śmiertelnemu wypadkowi. Niech pan zacznie gromadzić moje pięć milionów. - Uśmiechnęła się, wstając, ale nie zrobiła kroku w stronę drzwi. Wyraźnie dawała do zrozumienia, że czeka na pozwolenie. Blaque także wstał, ale zamiast się pożegnać, podszedł do niej i wziął ją za ręce. - Po świętach planuję zrobić sobie dłuższe wakacje. Chcę pożeglować, posiedzieć na słońcu. Jednak taka wyprawa bez odpowiedniego towarzystwa nie ma uroku. Żołądek podszedł jej do gardła. Miała nadzieję, że nie spostrzegł, iż wstrząsnęła się z obrzydzenia. - Kocham słońce - odparła. Nie cofnęła się, gdy stanął bardzo blisko. - Legenda głosi, że porzuca pan kobiety z taką samą łatwością, z jaką je zdobywa - dodała z uśmiechem. - Porzucam je tylko wtedy, kiedy mi się znudzą. - Położył dłoń na jej karku i pieszczotliwie pogładził. Jego lekki dotyk znów przypomniał jej pająka. - Mam przeczucie, że pani będzie umiała mnie zabawić. Nie szukam w kobiecie urody. Znacznie bardziej pociąga mnie intelekt. Czuję, że byłoby nam razem dobrze. Zesztywniała. Gdyby ją pocałował, dostałaby torsji. W ostatniej chwili lekko się uchyliła. - Niewykluczone... Jednak najpierw musimy załatwić interesy. Zacisnął palce na jej karku, ale zaraz ją puścił. Czerwone ślady, które po nich zostały, utrzymywały się jeszcze przez długie minuty. - Jest pani ostrożna, lady Isabell. - Nie przeczę. Dlatego zanim zostaną pańską kochanką, chcę zobaczyć na swoim koncie pięć milionów. A teraz, jeśli pan pozwoli, chciałabym już wracać. Zaraz zaczną mnie szukać. - Oczywiście, może pani odejść. - Do końca tygodnia muszę otrzymać to, o co prosiłam. - Wkrótce dostanie pani świąteczny prezent od ciotki z Brighton. Skinęła głową i wyszła. Blaque wrócił na sofę. Usiadł wygodnie i dopalając cygaro pomyślał o tym, że bardzo ją polubił. Nawet trochę żałował, że będzie musiał ją zabić. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Edward skończył czytać akta dopiero późnym popołudniem. Niektóre z materiałów zadziwiły go, inne przeraziły, jeszcze inne wprawiły we wściekłość. I choć przeczytał każde słowo, nadal nie był pewien, czy zdołał poznać Bellę. Mimo to chciał z nią porozmawiać. Zdawał sobie sprawę, że może być już za późno, niemniej chciał spróbować. Zwłaszcza że teraz sam przystąpił do spisku. http://www.hydraulika-silowa.info.pl zapewnili gościnę. Ujął ją za rękę i przymknął oczy. - Zbirom Dunmire'a niewiele czasu zajęło odszukanie mnie. Siedziałem akurat pewnego popołudnia na tarasie, grając w szachy z Lizzie Carlisle, kiedy podeszli pod ogrodzenie i zaczęli mi grozić, mówiąc, że kiedyś będę przecież musiał wyjść z pałacu, a wtedy szybko stanę się trupem. W tym czasie, rzecz jasna, byłem już winien lichwiarzowi kilka następnych rat. Becky pogładziła go ze współczuciem po ramieniu. - Na nieszczęście Lizzie wszystko słyszała. Wspominałem ci już chyba o niej, była przyjaciółką mojej siostry i jej damą do towarzystwa. Od razu zaczęła mnie wypytywać. A że czuwała nade mną troskliwie podczas rekonwalescencji, nie potrafiłem skłamać. Wyznałem jej prawdę, ale wymogłem też przyrzeczenie, że nie powie nic rodzinie. I wiesz, co zrobiła? Ofiarowała mi swój posag; pieniądze, które zostawił jej ojciec, żebym tylko spłacił

- Alice? Arabella? Agnes? Agatha? - Właściwie to nie jest imię. - Ach... może Azalia? - Nie, coś bardziej... geograficznego. - Ameryka? Afryka? - Ciepło, ciepło. To ten kontynent. Ale zgadywanie potrwa całą noc, jeśli ci nie Sprawdź teraz chronić Becky i zwrócić jej dom. Wyszedł, nim się zbudziła, chcąc wybadać Westlanda przed następnym etapem swojego planu - wyjawieniem władzom zbrodni Kurkowa. Nim poszli spać, uprzedził Becky, że Michaił zastawił Talbot Old Hall w turnieju wista, a także przyznał się, że sam zrobił to samo z własnym mieszkaniem. Becky głęboko się tym wzruszyła, lecz jemu własne poświęcenie wydawało się teraz błahostką. Tyle tylko, że obydwoje tkwili w całej sprawie po uszy. Jadąc do Brighton wypożyczonym faetonem, wciąż widział przed sobą jej twarz i bynajmniej nie pragnął, żeby to wyobrażenie zatarło się w jego pamięci. Nadal go czymś zadziwiała! Powiedziała, że go kocha. Wprawdzie słyszał w przeszłości te słowa od niejednej kobiety, ale żadnej nie wierzył. Z nią było inaczej. Od nikogo wcześniej nie doznał tyle dobroci. Nikt nie wykazał wobec niego tak wiele cierpliwości. Nikt tak mocno nie wierzył, że jest coś wart. A już najmniej wierzył w to on