Matthew opadł na fotel.

Książę spojrzał na płótno, które Tempera trzymała w dłoniach, a ona natychmiast mu je podała. — Maluję ot tak, dla rozrywki, wasza wysokość — powiedziała, zamykając pudełko z farbami i podnosząc kapelusz. — I niewątpliwie dalej powinna pani to robić — stwierdził książę. — Muszę powiedzieć, że jestem zdziwiony, iż zdecydowała się pani uwiecznić moje kwiaty. Przeważnie artyści przychodzą tu, by malować pejzaż. — Kwiaty jest oczywiście... łatwiej... — powiedziała Tempera, uśmiechając się lekko. — Podejrzewam, że nie z tego powodu wybrała je pani — odrzekł. Tempera nie odpowiedziała. Dopiero po chwili odezwała się: — M...myślę, wasza wysokość... że powinnam wracać do... zamku. Pani może mnie potrzebować. — Lady Rothley jest jeszcze w Monte Carlo — odparł książę. — Wróciłem sam, bo nie lubię hazardu. Zatem nie musi się pani śpieszyć. Jeśli ma pani ochotę popracować http://www.implanty.info.pl - To dla mnie bardzo trudne - wyznała na zakończenie - bo przecież nie było mnie tam. - Na jej gładkim czole ukazała się zmarszczka. - Imo mówiła, że z początku wydało jej się to koszmarnym snem, a kiedy zorientowała się w sytuacji, było już za późno. - Wasze pokoje są obok siebie? - spytała detektyw Riley. - Tak... Ale niczego nie słyszałam. Bo gdybym... - Naturalnie - przerwał jej Malloy. - Zapytałam, czemu nie krzyczała. Myślałam, że może zakrył jej usta czy co... - Ale nie zrobił tego? - przerwała jej policjantka. - Powiedziała, że nie krzyknęła, bo była pewna, że to sen. - Flic się wzdrygnęła. - A potem to już tylko chciała go z siebie zepchnąć. - A jednak to dziwne - zauważył Malloy - że nie wołała o pomoc.

siedział, patrząc w przestrzeń. Oto główny powód, dla którego nie zwierzył się żonie z podejrzeń. Karl, jako jego przyjaciel, nie miał powodu, by trzymać stronę dziewczyny, a nawet on uznał, że Matthew widzi nieistniejące problemy. Cóż dopiero Karo, ich matka? - Jeszcze pracujesz? Sprawdź - Widziałem, że była tu Caterina. Powiedz mi, co mówiła. Typowy mężczyzna, pomyślała Jodie. Uważa, że nie tylko ma prawo zadawać mi takie pytania, ale i dostać odpowiedź. - Powiedziała, że byliście kochankami - odpowiedziała otwarcie. - Co jeszcze? - zapytał, pozostawiając jej słowa bez komentarza. Jodie wzruszyła ramionami. - Że zrobiłbyś wszystko, żeby odziedziczyć Castillo. I że twoja matka opuściła ciebie i twojego ojca, kiedy byłeś małym chłopcem. - Moje dzieciństwo to zamknięty rozdział, bez wpływu na teraźniejszość i przyszłość - wycedził sucho. Z jego reakcji wywnioskowała, że tamte przeżycia tkwią w nim głęboko i boleśnie, jak cierń. - Jak tam twoja noga? Widziałem, że masowałaś ją, kiedy był tu Alfredo. Co go skłoniło do zadania tego pytania? Troska o nią czy nagła potrzeba zmiany tematu. To drugie wydawało jej się bardziej prawdopodobne, ale musiała coś powiedzieć. - To takie przyzwyczajenie. Zupełnie bez znaczenia... a noga w porządku. Jestem ci winna przeprosiny - powiedziała szybko. - Po tym, co usłyszałam od Alfreda, wiem, że byłam niesprawiedliwa wczoraj w nocy. - Przepraszasz mnie za błąd w ocenie? Przemknęła wzrokiem po jego twarzy. Wygięcie warg odzwierciedlało to samo cyniczne niedowierzanie, które zabrzmiało w pytaniu. - Tak. Ale gdybyś mi opowiedział o swojej pracy, nie musiałabym teraz przepraszać.