— A sądzisz, że to zrobi?

Shey, uśmiechając się szeroko. - Bo jeszcze trochę, a staniemy się towarzystwem wzajemnej adoracji. - Nie wiem, czy to właściwe określenie - rzekł Tanner, lecz ledwie wypowiedział te słowa, zdał sobie sprawę, że nie są dalekie od rzeczywistości. Był pod urokiem Shey. A nawet coś więcej... ona naprawdę mu się podobała. Może to niezbyt dokładny opis stanu jego uczuć, ale nie zamierzał teraz zagłębiać się w swoje emocje. Podobało mu się, że Shey zawsze wie, czego chce. Ma własne zdanie, nie boi się mówić wprost, co myśli. Jej towarzystwo sprawiało mu przyjemność. Dobrze się przy niej czuł. Jednak teraz, choć znajdowali się na szerokich wodach zatoki, miał dziwne poczucie ograniczenia. - Długo zamierzasz mnie tu więzić? - zapytał. - Może póki nie dojdziesz do wniosku, że nic tu po tobie, i wreszcie zdecydujesz się wrócić do Amaru. Tanner pokręcił głową. - To się nie stanie nigdy, a przecież nie możesz w nieskończoność http://www.karczma-austeria.pl zabrać i dostarczyć. - Trudno mieć o to pretensję. W Aethiopii Zuzanna wychodziła ze skóry, żeby złagodzić napiętą atmosferę, która zapanowała po powrocie Flic i Chloe ze szpitala. Imogen nadal spędzała większość czasu w swoim pokoju, a Zuzanna była przekonana, że pozostałe dwie siostry okropnie się 321 pokłóciły, co jak dotąd zdarzało się niezwykle rzadko. Do kuchni! - Zamierzam przygotować coś na kolację - zapowiedziała Flic i Chloe, które oglądały w salonie serial. - Macie jakieś pomysły? - Nie chce mi się jeść - odparła Flic. - Chloe? Na co masz ochotę?

- Nie ruszaj się - nakazał jej Lorenzo. Podszedł do komody i wyciągnął z szuflady nożyczki. - Nie możesz - zaprotestowała słabo, ale było za późno. Lorenzo przeciął już materiał, ignorując jej protesty. Prawie krzyknęła z ulgi, mogąc nareszcie zaczerpnąć powietrza. - To cud, że cała nie zdrętwiałaś. - Lorenzo krytycznie oglądał czerwone znaki na jej bladej skórze w miejscach, gdzie gorset wcinał się w ciało. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że boli cię noga? - Bo mnie nie boli - skłamała. Sprawdź - Byłam pewna, że każdy to kupi: mama zabiła się przez ciebie, bo nas unieszczęśliwiłeś. Ale się myliłam. Nikt nie wierzył, że mogłaby nam to zrobić. - I słusznie - wtrąciła się Zuzanna. 366 - Więc musiałyśmy się pogodzić z wyrokiem. Ze względu na Imo nie miałyśmy innego wyjścia. Ale ani na chwilę nie zapomniałyśmy prawdy. - Waszej prawdy - podkreślił Matthew. - Skoro tak wolisz... - To czyste wymysły, Flic. - Zuzanna mówiła bardzo łagodnie. - Teraz chyba sama to rozumiesz. Odpowiedzialność Matthew za śmierć waszej matki to czysty wymysł.