- Bo nie mam czasu się targować.

się do kolegów: - Bardzo was przepraszam. - Nie ma sprawy. - Katrina Dunn uśmiechnęła się do niego zza deski. Rudowłosa dwudziestoparoletnia Szkotka, znana jako Kat, doszlusowała do firmy przed niecałym miesiącem, - wnosząc - 81 z punktu widzenia Matthew - powiew świeżego powietrza, choćby przez to, że nie zwracała najmniejszej uwagi na duszną atmosferę. - Trochę po hitlerowsku, co? - Czuję się obrażony takim porównaniem - odezwał się Nick Brice swym wytwornym akcentem z Eton. - Ty i tak prawie o wszystko się obrażasz, Nick - zgasiła go Kat. - Bianco jest rygorystą - rzucił pojednawczo młody nadgorliwiec, Robert Fairbairn. - Po prostu nie lubi mięczaków - wtrącił Mark Loftus, utalentowany, lecz nieprzyjemny młody londyńczyk o przyciętych przy samej skórze włosach. Matthew stłumił chęć walnięcia go w brzuch i próbował znów skupić się na projekcie Clapham. - Założę się, Loftus, że gdybyś ty się czymś zatruł - nie dawała http://www.korekcja-wzroku.net.pl - Bardziej moje nogi niż ja - odpowiedziała. - Pomyślałam, że wrócę i poczytam. Kupiłam kilka książek o Florencji. Część jest kilkujęzyczna, ale skoro już tu jestem, chciałabym nauczyć się włoskiego. - Będziemy się przemieszczać pomiędzy Florencją i Castillo, więc chyba nie powinnaś się zapisywać do szkoły językowej, jeżeli o tym myślałaś. Ale możemy ci wynająć nauczyciela, jeżeli chcesz - zaproponował. - Jadłaś lunch? - zapytał jeszcze. Jodie potrząsnęła głową. - Nie. Wypiłam tylko kawę w kafejce na placu - przerwała i zmarszczyła nos. - Nie smakowała ci? - Kawa była dobra, ale zaczepił mnie jakiś flirciarz. Pewno dlatego, że byłam sama. - Niektórym kobietom to się podoba. Jodie zamknęła album i wstała. - Nie mnie. Nie ulegało wątpliwości, że mówi to, co myśli. - Poproszę Assuntę, żeby przygotowała nam lunch na tarasie. A potem poczytasz mi o Florencji po włosku, jeżeli chcesz. Popatrzyła na niego zdumiona, a on musiał przyznać, że sam jest zdziwiony własną propozycją. Miał zamiar popracować, a nie bawić się w nauczyciela języka. Jodie zatrzymała się niepewnie przed wejściem do kościoła, gdzie tego ranka miały zostać po raz pierwszy ogłoszone ich zapowiedzi.

- Na miłość boską - ryknął Matthew - co to ma znaczyć? Po co nam gliny? - Nie zostaniemy tu ani chwili dłużej - zapowiedział Mick Izabeli. - Świetny pomysł! - zgodził się Matthew. - Znakomity! - Nie możemy wyjechać - oświadczyła. - A zwłaszcza teraz. Sprawdź że Parker nie zależało na diademach i brylantach. Nie wzdychała za księciem, który przybędzie na białym koniu i zawiezie ją do pałacu na szklanej górze. Parker pragnęła jedynie miłości. Marzyła, by ktoś pokochał ją dla niej samej. Shey delikatnie do tego nawiązała. - Jest księżniczką i umie się odnaleźć w tej roli, ale jednocześnie chce być normalną dziewczyną. Jeśli tego nie czujesz, to nie proponuj, że będziesz jej robić śniadania. Może zbyt subtelnie mu to wyjaśniłam, zastanowiła się, odkładając słuchawkę. Może to wcale do niego nie dotarło? Kłębiły się jej w głowie gorączkowe myśli. Jeśli księżniczka może związać się z prywatnym detektywem, to czy zwyczajna