- Becky, nie można się tobą nacieszyć - westchnął kilka minut później, wspierając się

- Właśnie, że wyjdziesz - warknął ze złością. - Wiele już w życiu robiłem, ale nigdy nie zrujnowałem życia żadnej dziewicy! - Przesadzasz. - Nie obchodzi mnie, czy ci się to podoba! Gdybyś powiedziała mi prawdę, nigdy by do tego nie doszło. - Nie mogłam. - Co to znaczy „nie mogłam”? - Wiem, jak ty i tobie podobni traktujecie kobiety. Wczoraj na ulicy byłam dla ciebie tylko przelotną igraszką, zachcianką. Dla mnie była to sprawa życia i śmierci. - Mówisz bez sensu. Przecież starałem się być dla ciebie dobry. - Tak. Okazałeś się miłym gospodarzem. - A kochankiem? Zaufałaś mi na tyle, żeby spędzić ze mną tę noc! - To co innego. - Naprawdę? Uważasz, że nie mógłbym ci w niczym pomóc, co najwyżej uwieść jak zwykły dziwkarz? Jeśli tak właśnie o mnie myślisz, to obraziłaś mnie bardzo. - Nie wmawiaj mi, że powiedziałam coś podobnego. I nie obawiaj się, nie zaciągnę cię do ołtarza. Nie mogłabym zresztą tego zrobić bez zgody opiekuna. Skończę dwadzieścia jeden lat dopiero pierwszego sierpnia. Poza tym nigdy by mi na to nie pozwolił. - Masz na myśli Kurkowa? - Znasz Michaiła? - Zdumiała się. http://www.kosmetyki-naturalne.biz.pl/media/ z efektu. Ponownie westchnął, sięgając po czarny eyeliner i zaczął kreślić kreski w kącikach oczu. Już sam nie wiedział, gdzie ma szukać tego księcia. Czeka na niego tak długo! Jest już gotów oddać się prawdziwej miłości, a księcia jak nie ma, tak nie ma. Wydął zawiedziony wargi, spoglądając na efekt, jaki uzyskał po zastosowaniu kosmetyku. Podkreślone oczy dodawały jego wyglądowi nutki pikanterii. Dzisiaj musi odnaleźć księcia! Po prostu musi! Posmarował sobie jeszcze usta błyszczykiem, nakładając na dłoń różnego rodzaju bransoletki. Spojrzał ponownie na swoje odbicie. Czegoś brakowało… Tylko czego? Sięgnął po czarną apaszkę i zawiązał ją sobie na szyi. Uśmiechnął się szeroko. Tego właśnie brakowało! - Mamo, wychodzę! – krzyknął, będąc już w przedpokoju. - Idziesz z Karolem? – odkrzyknęła kobieta z kuchni. – Tylko nie wracaj tak

ryzykowałeś. Walczyłeś przecież z Kozakami, których boją się wszystkie armie Europy! Przywiozłeś mnie tu, nie zważając, że rodzina może się na ciebie gniewać. A wiem, ile oni dla ciebie znaczą. Zadbałeś, żebym była bezpieczna, żebym miała co jeść i w co się ubrać - wyliczała kolejno na palcach. - Grałeś w karty przez wiele nocy, żeby zwrócić mi dom i ocalić wioskę, mimo że właśnie gra stała się twoim przekleństwem. I nie chciałeś ode mnie niczego w zamian, prócz tego, żebym ci zaufała. Czyż nie na tym polega rycerstwo? Czy Sprawdź na los i Evę Campion. Wyrzekł się złych nawyków. Odtąd będzie mógł sterować własnym życiem. W jakiś dziwny, niewytłumaczony sposób Becky zwróciła go światu. Co też ona sobie myśli o tym, że nie umiał powiedzieć „Kocham cię”? Za nic nie chciałby jej zranić. W nocy lękał się, że jego spowiedź ją rozgniewa, a tymczasem rezultatem okazał się czuły uśmiech. Nie rozumiał, dlaczego tak trudno mu się zdobyć na wypowiedzenie tych dwóch krótkich słów, zupełnie jakby tkwiło w nich jakieś zaklęcie, czarna magia, zdolna przywołać Mefistofelesa. Mefistofeles najwyraźniej jednak nie przestraszył Becky Ward. I Alec zaczął się zastanawiać, czy ktoś w ogóle zdołałby tego dokonać. Nieustannie zadziwiała go swoją odwagą. Rankiem z podziwem i uwielbieniem przyglądał jej się przez długą chwilę. Spała. A on wpatrywał się w nią, próbując zrozumieć, co czyni ją tak piękną i dzielną. Był świadkiem bólu, który sprawiło jej jego wczorajsze wyznanie, ale też widział, jak go pokonała.