jego motelu. Zamówił kanapkę z wołowiną na żytnim chlebie, sałatkę z kapusty i colę. Zamówienie przyjmował dzieciak na oko szesnastoletni. Robbie, jak głosiła tabliczka przypięta do koszulki, z szalejącym trądzikiem i miną, która sugerowała, że wolałby być wszędzie, tylko nie tutaj. Lokal świecił pustkami – oby spowodowała to późna godzina, a nie jakość posiłków. Inny nastolatek mył podłogę. Robbie zajął się zamówieniem Bentza. Kwadrans później Rick wrócił do motelu. Siedział przy biurku i między kolejnymi kęsami spisywał numery rejestracyjne samochodów, które sfotografował w San Juan Capistrano, na parkingu i przed zajazdem. Był na siebie wściekły, że wcześniej nie zainteresował się chevroletem, ale i tak dobrze, że zdołał odcyfrować numery pozostałych wozów. Nie miał drukarki, więc wysłał wszystko do swojej skrzynki pocztą elektroniczną – wydrukuje gdzie indziej. A potem poprosi Hayesa, żeby sprawdził, do kogo należą poszczególne samochody. Dokończył kanapkę, wytarł palce w serwetkę i zajął się wyszukiwaniem placówek medycznych – na wypadek, gdyby srebrny chevrolet miał coś wspólnego z Jennifer. Poszukiwania przyniosły w rezultacie setki nazw. Musi jakoś ograniczyć zakres zainteresowania. Grzechocząc kostkami lodu, dopił colę i wrócił myślami do samochodu na parkingu. To już obsesja, pomyślał, ale może coś z tego będzie. Wątpliwe, by kierowca chevroleta mieszkał w San Juan Capistrano, więc skoncentrował http://www.kosmetyki-naturalne.edu.pl rozpowiadali, jakie to groźby wygłaszali zbrodniarze. A teraz ktoś jest w domu. W ustach czuła suchość. Wstrzymała oddech, zeszła do garażu i mało brakowało, a wywróciłaby się na progu, gdy się zorientowała, że drzwi do garażu są otwarte na oścież w niemym zaproszeniu, które intruz przyjął. Bez zastanowienia wsiadła do samochodu. Kluczyki były w stacyjce. Przekręciła je. Silnik ożył. Wrzuciła wsteczny, wyjechała z garażu, minęła podjazd. Tylko cudem nie rozjechała nieszczęsnego kota sąsiadów i nie przewróciła skrzynki na listy. Wyjeżdżając na ulicę, spojrzała w okna sypialni. Jej serce na moment przestało bić.
– Więc się umówmy. Jeśli Bentz wróci, dołączy do nas. Może. – Umilkła na chwilę. – A może nie. – Jasne. Kristi się rozłączyła. Jeśli Bentz wróci, powiedziała Olivia. Więc ona też nic nie wie. Kristi bardzo się to nie podobało. Nie wiadomo, w co się wpakował ojciec, ale z pewnością nie jest to nic dobrego. Sprawdź – Nie rozumiem – szepnęła ze wzrokiem utkwionym w jego oczach. – Jak to? Dlaczego? Podał jej fotokopie i patrzył, jak jej twarz przybiera barwę popiołu. – Sam chciałbym wiedzieć. – Jennifer nie żyje. – Podniosła wzrok, szukając potwierdzenia. – Wiem o tym. – Więc... ? – Sobowtór. Prawdopodobnie. – Albo... twoja wyobraźnia. – Raczej nie. – Dotknął fotografii. – One są rzeczywiste. – Albo ktoś przy nich majstrował. – To możliwe. – Rick, ona nie żyje! – Odchrząknęła i oparła się o krzesło. – Czy... powiedziałeś Kristi?