- Arabello, co robisz w Londynie? - spytała Clemency, gdy umilkły okrzyki radości i powitania.

Jeszcze chwila i zemdleje. - Nie przeczytałeś go? Spoważniał. - Willow, nikt go nigdy nie przeczytał. Gdy tamtej nocy wręczyłaś mi list, włożyłem go do kieszeni. Zamierzałem oddać go Chadowi przy najbliższej okazji. Nie było go w domu, gdy przyszłaś. Ale Chad nie wrócił tej nocy. Za, to zjawiła się po- R S licja, by poinformować nas o tym, co się stało. Zapomniałem o liście. Siedem lat przeleżał w kieszeni marynarki! Znalazłem go dopiero dzisiaj rano. Willow zachwiała się. Scott pomógł jej utrzymać równowagę. - Nie jesteś odpowiedzialna za śmierć Chada, skarbie. Nigdy nie byłaś za nią odpowiedzialna! Willow kręciło się w głowie, - Proszę, pokaż mi kopertę. Z radością odkryła, że koperta nadal była zaklejona. Nie potrafiła uwierzyć we własne szczęście! Spojrzała na Scotta i uśmiechnęła się do niego przez łzy. - Naprawdę nie dałeś Chadowi mojego listu? Chcesz mi http://www.lagodnarehabilitacja.info.pl/media/ - Hm, nie wiem. Kto mi zaręczy... ? - Ja. A doktor wie, o czym mówi. - No... chyba masz rację. Wziął Alli w ramiona i przytulił mocno. - Nie chce mi się juŜ gadać. Mam ochotę na coś całkiem innego. - Znowu? Mark odsunął się i zapytał z powaŜną miną: - UwaŜasz, Ŝe za często się kochamy? - Nie, Ŝartowałam - odparła z uśmiechem, a gdy Mark wciąŜ na nią patrzył, jakby nie wierzył w to, co powiedziała - Słowo honoru, Mark, naprawdę Ŝartowałam. Pragnę cię tak mocno jak ty mnie i zawsze jestem gotowa kochać się z tobą. Dlaczego mi nie wierzysz? Westchnął i spojrzał jej głęboko w oczy.

Mark spojrzał na samochód terenowy, potem na Alli. Uniósł brew pytająco: - Naprawdę chcesz mieć taki samochód? - Tak - odparła z uśmiechem. - Oglądałyśmy go wczoraj z Eriką, a sprzedawca był taki uprzejmy, Ŝe pozwolił nam usiąść za kierownicą, zapalić silnik. Naprawdę jestem zachwycona. Wiem, Ŝe to do mnie niepodobne, ale właśnie chcę takie auto. Sprawdź choć wcale tego nie chcę. Przeszedł przez pokój i stanął przed Alli. - Byłem taki szczęśliwy jak nigdy w Ŝyciu - mówił – gdy ty, Alli, sprowadziłaś się do nas. Sądziłem przedtem, Ŝe mogę Ŝyć bez miłości, ale okazało się, Ŝe nie. Świadomość, Ŝe moŜesz wyjechać stąd, dała mi do myślenia. Kocham cię, Alli. Kocham was obie, ciebie i Erikę, i nie zniósłbym, gdybyście wyjechały. Zostań tu, Alli, wyjdź za mnie za mąŜ i uczyń ten dom prawdziwym rodzinnym domem. Chcę, Ŝebyśmy we trójkę stanowili rodzinę. Mówiłem ci juŜ kiedyś, Ŝe potrzebuję cię. Nie wiedziałem wtedy, jak bardzo. Teraz wiem. Jeśli zgodzisz się być ze mną, to nigdy nie dam ci powodu, Ŝebyś chciała mnie opuścić. Usta Alli drŜały. Po wyznaniu Marka słowa nie mogła wymówić. - Będę dobry dla ciebie i naszej córki, obiecuję. Przełknęła cisnące się do oczu łzy.