oczy migotały tajemniczo. Usmiechała sie lekko, ukazujac białe zeby - idealna ¿ona szanowanego biznesmena w eleganckiej czarnej sukni - ale Nick wiedział, ¿e była to tylko poza skrywajaca prawdziwa Marle Cahill. - Zrobilismy to zdjecie w dniu pierwszych urodzin Cissy - powiedział Alex. - Dwanascie lat temu. - Szczesliwa rodzina. - Na ogół. 194 - Bedziecie musieli zrobic sobie jeszcze jedno takie zdjecie. Alex zmarszczył brwi, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał. - Och, tak. Mamy teraz drugie dziecko. - Oparł podbródek na dłoniach i westchnał cie¿ko. - Có¿, teraz jest tyle problemów, ¿e nie mysle o sesjach fotograficznych. Poleciłem ju¿ moim pracownikom, by ci umo¿liwili dostep do wszystkiego, co bedzie ci potrzebne. Mo¿esz pracowac w sali konferencyjnej, ale jesli chcesz, znajde ci jakies wolne biuro. - Sala konferencyjna wystarczy, o ile bede mógł wynosic http://www.laryngologia-zdrowie-co-i-jak.pl srodku. - Jak do tego doszło? - wyszeptał. Zobaczył, jak jej ukryte pod powiekami oczy drgneły. Zdaje sie, ¿e miała byc w spiaczce? Czuł, jak włosy podnosza mu sie na głowie. - Marla? - wyszeptał znowu. Jej imie ledwo przeszło mu przez scisniete gardło. - Marla? Powoli, jakby wiazało sie to z nadludzkim wysiłkiem, Marla otworzyła oczy, najpierw tylko odrobine, potem ciut szerzej. Patrzyła na niego wielkimi czarnymi zrenicami, otoczonymi waskim paskiem zieleni. Serce na moment przestało mu bic. Marla zmru¿yła oczy, zamrugała, ale nie spuszczała z
- Jestes nareszcie! - powiedział Alex. Siedział w fotelu, rece wsunał miedzy kolana, twarz miał zwrócona ku temu me¿czyznie. - Chryste, Marla, gdzie sie podziewałas? Byłem w twoim pokoju, wołałem cie, ju¿ miałem kazac przeszukac dom. - Byłam w ogrodzie. - W taka pogode? Sprawdź Zwolnił przy krawe¿niku. Odruchowo skrył twarz. Wilgoc przenikała go do szpiku kosci. - Dostaniesz pieniadze, gdy tylko wywia¿esz sie z umowy. I ¿adnych numerów. Zrozumiano? - Tak, tak. - Na razie musi sie zgadzac i potakiwac, za głeboko ugrzazł w tym gównie. Poza tym miał w tym te¿ swój prywatny interes. Ta kobieta zdecydowanie zasłu¿yła sobie na smierc. - Podaj mi jakis numer, pod którym bede mógł cie zastac. - Zaczynało mu cieknac z nosa. Wytarł go rekawem. - Nie. Ja sie z toba skontaktuje. - Ale... Trzask odkładanej słuchawki. Połaczenie zostało przerwane.